Migreny, ból w czasie seksu, dyskomfort. Endometrioza atakuje wszystko. Coś się wreszcie zmieni
Czas oczekiwania na diagnozę to w Polsce wciąż od 8 do 12 lat. Liczony od wystąpienia pierwszych objawów. Endometrioza jest zdradliwą chorobą, przybiera indywidualną postać. Pojawia się, gdy endometrium, czyli błona śluzowa wyściełająca jamę macicy, rozrasta się w ciele. Dociera do jamy otrzewnej, jajników, jajowodów, czasem także do moczowodów.
Nawet małe ogniska chorobowe potrafią dawać silne objawy. Ból w podbrzuszu, skurcze podczas okresu, plamienia międzymiesiączkowe, wreszcie bolesny seks. Część dolegliwości jest odczuwana w układzie pokarmowym – mogą wystąpić wzdęcia, nudności, bóle jelit, ból przy wypróżnianiu się. Ale to nie koniec. Części pacjentek doskwierają migreny, stany opisywane jako mgły covidowe, pojawiają się trudności z wysławianiem się.
Ból może mieć różne nasilenie – od umiarkowanego po tak silny, że prowadzi do wykluczających z życia stanów depresyjnych, a nawet myśli samobójczych. Wpływa na funkcjonowanie w pracy, zwłaszcza w czasie miesiączki, ale też na relacje rodzinne i związki. Endometrioza atakuje całe życie.
Część kobiet o chorobie dowiaduje się dopiero wtedy, gdy zaczyna myśleć o dziecku. Ok. 40 proc. pacjentek z endometriozą ma problemy z zajściem w ciążę – bo pojawiają się zrosty, zaburzające kontakt komórki jajowej z plemnikiem, spada ogólna odporność organizmu, a odnawiające się stany zapalne zakłócają zapłodnienie albo prowadzą do odrzucenia zarodka już na wczesnym etapie.
W Polsce nawet 3 mln kobiet może mieć objawy endometriozy. Według danych Jutro Medical, sieci przychodni POZ, w 83 proc. to osoby w wieku 19–35 lat. Najgorsze, że wciąż bardzo często te młode kobiety w ogóle jej u siebie nie podejrzewają.