Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Wątłość kontra wrogość. Gdy dziecko w czasach szoku technologicznego woła o pomoc

Często dzieci odreagowują między sobą nowe napięcia, np. lęk przed oceną. Rozwój mediów społecznościowych naraża je na agresywność zupełnie nowego typu, przed którą nie można się schować. Często dzieci odreagowują między sobą nowe napięcia, np. lęk przed oceną. Rozwój mediów społecznościowych naraża je na agresywność zupełnie nowego typu, przed którą nie można się schować. troyanphoto / Smarterpix/PantherMedia
Rozmowa z Anną Grzelką, psychoterapeutką, i Łukaszem Müldnerem-Nieckowskim, krajowym konsultantem do spraw psychoterapii, o psychicznej wątłości współczesnych dzieci.

EWA WILK: Można się spodziewać, że z początkiem roku szkolnego eksplodują psychiczne problemy dzieci i młodzieży. Patrząc na dane z ubiegłego roku, instytucja szkoły zaczyna się jawić jako miejsce bez mała psychicznej kaźni: 66 proc. uczniów doznaje przemocy fizycznej, słownej, online. 62 tys. zwróciło się o pomoc za pośrednictwem telefonu zaufania. Gdzie państwo widzą przyczynę tego, że psychoterapeuci są dziś młodym ludziom aż tak – tysiącami – potrzebni?
ANNA GRZELKA: Pójście do szkoły to moment w życiu dziecka, który obnaża rozmaite trudności. One mogą pojawić się na etapie przedszkolnym, ale tam jest więcej zabawy i opieki. Szkoła stawia dużo wyższe wymagania, choćby samodyscypliny. Pojawia się sporo rywalizacji. Często dzieci odreagowują między sobą nowe napięcia, np. lęk przed oceną. Rozwój mediów społecznościowych naraża je na agresywność zupełnie nowego typu, przed którą nie można się schować.

Tego typu zdarzeń doświadczaliśmy wszyscy niezależnie od generacji. I rywalizacji, i lęku przed oceną, i rówieśniczej wrogości. Dziś jednak można mieć wrażenie jakiejś powszechnej dziecięcej osteoporozy psychicznej. Nauczyciele twierdzą, że są za tę wątłość odpowiedzialni rodzice, rodzice – że szkoła. Więc kto?
ŁUKASZ MÜLDNER-NIECKOWSKI: Współczesne dzieci mają bardzo dużo kontaktu z różnymi formami mediów elektronicznych, a tam agresja wygląda zupełnie inaczej niż banalne „bicie się łopatką w piaskownicy”. Nawet jeśli są to trochę inne dzieci, niż my byliśmy, to ich dzieciństwo przypadło na czas ogromnego szoku technologicznego, komunikacyjnego. Zmiany są tu bardzo szybkie, a nie ma wypracowanych sposobów, by sobie z tym dobrze radzić.

Z czym – z przejściem z trybu ekranowego do realnej rzeczywistości międzyludzkiej?

Reklama