Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Zakaz hodowli zwierząt na futra. Dlaczego tak późno i co teraz zrobi Karol Nawrocki

Ferma norek Ferma norek Dawid Chalimoniuk / Agencja Wyborcza.pl
Pytanie, co zrobi prezydent Karol Nawrocki, który w kampanii wyborczej deklarował „nie” dla „piątki dla zwierząt”. Zakaz hodowli zwierząt futerkowych był elementem „piątki”.

Sejm uchwalił zakaz hodowli zwierząt na futra. Nie tylko miażdżącą większością głosów (339 posłów zagłosowało za zakazem, 78 przeciw, a 19 się wstrzymało), do tego jeszcze przy głośnych brawach. „Za” głosowali zgodnie i razem m.in. Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Władysław Kosiniak-Kamysz, Marek Sawicki, Szymon Hołownia, Włodzimierz Czarzasty, Dorota Olko, Adrian Zandberg, Paweł Kukiz, Joanna Lichocka.

Skoro taka jednomyślność, to można się dziwić, dlaczego tak późno. Walka o zakaz zajęła przecież kilkanaście lat. Od 2011 r. zakaz chowu zwierząt na futra znajdował się w sześciu projektach ustaw w polskim Sejmie. Ale mimo ogromnego poparcia społecznego i deklaracji polityków lobby było w stanie zablokować każdą próbę zmiany prawa.

Król branży futerkowej abdykował

Co się zmieniło? Przede wszystkim zniknął z przestrzeni publicznej Szczepan Wójcik, król branży futerkowej, który na krwawym interesie dorobił się majątku. Wójcik był silny poparciem Radia Maryja i Tadeusza Rydzyka. W zeszłym roku zrobiło się głośno o wielomilionowych rządowych dotacjach dla fundacji i mediów należących do niego, które miały być rozdysponowane niezgodnie z przeznaczeniem. Potem jeszcze okazało się, że jego brat od lat prowadzi futerkowy biznes na terenie Federacji Rosyjskiej, a głównym odbiorcą jego futer z norek jest firma Szczepana Wójcika. Król branży abdykował.

Zresztą cała branża jest w dużo słabszej kondycji. Można powiedzieć, że biznes zaczął się zwijać już kilka lat temu. W rejestrze Głównego Inspektoratu Weterynarii figuruje 318 ferm mięsożernych zwierząt futerkowych, jednak w 2024 zasiedlonych było tylko ok.

Reklama