Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Obowiązkowe prace domowe? Decyzja wciąż na horyzoncie, MEN sygnalizuje swoje zamiary

Barbara Nowacka mówi o kierunkach polityki w roku szkolnym 2025/26. Barbara Nowacka mówi o kierunkach polityki w roku szkolnym 2025/26. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
W poniedziałek do MEN trafią ostateczne rekomendacje w sprawie prac domowych przygotowane przez ekspertów Instytutu Badań Edukacyjnych. MEN do niedawna zapowiadał, że decyzja o tym, czy prace mogą być obowiązkowe i oceniane, zapadnie jeszcze w październiku.

Można jednak przewidywać, że przeszłość w formule jeden do jednego nie wróci. Tak wynika m.in. z oficjalnej odpowiedzi Katarzyny Lubnauer, wiceszefowej ministerstwa edukacji, na interpelację posłów PiS. „Przy rozważaniu kierunków ewentualnych zmian przepisów należy mieć na uwadze zapewnienie standardu jakości prac domowych, na który składają się zrozumiały i możliwy do rozpoznania przez ucznia cel edukacyjny, powiązany z treściami realizowanymi na lekcji, oraz możliwość samodzielnego wykonania pracy domowej. Wyniki badania oraz rekomendacje ekspertów IBE wskazują także na istotność przekazywania uczniowi pełnej informacji zwrotnej na temat wykonanej pracy. Przy czym opinia ekspertów, nauczycieli praktyków jest jednoznaczna: nie powinno być powrotu do sytuacji sprzed zmian rozporządzenia” – napisała wiceministra.

Badanie, na które powołuje się Katarzyna Lubnauer, to raport IBE – PIB (Instytutu Badań Edukacyjnych – Państwowego Instytutu Badawczego). On też ma być podstawą wspomnianych rekomendacji.

Chaos i zamieszanie

W ostatnich tygodniach wokół treści tego materiału, opracowanego na podstawie ponad 7,5 tys. ankiet przeprowadzonych wśród nauczycieli z prawie 2,1 tys. szkół, powstał spory chaos informacyjny. Z początkiem października MEN i IBE PIB przekazały opinii publicznej wstępne wnioski z raportu – niestety, dobrane tak, że dość daleko odbiegały od jego pełnej treści. W dodatku ta została umieszczona na stronie Instytutu bez rozgłosu, po cichu – w przeciwieństwie do informacji początkowej i szczątkowej.

Co zawierały pierwsze komunikaty? Przekaz, że ograniczenie zadań domowych jest sukcesem. Jako główne wnioski przytoczono opinie ponad 60 proc. dyrektorów szkół i ponad 50 proc. nauczycieli, że dzieci mają obecnie więcej czasu na odpoczynek, ocenę dyrektorów szkół, że nowe zasady prac domowych zmniejszyły stres uczniów o 30–40 proc., w zależności od klasy, a także, że brak prac domowych nie wpłynął na wyniki egzaminu ósmoklasisty lub że wpłynął w niewielkim stopniu (czyli że wynikom edukacyjnym nie zaszkodził). Sygnalnie wspomniano tylko, że zdaniem ponad dwóch trzecich nauczycieli „motywacja uczniów oraz samodzielność w procesie uczenia się wymagają obecnie szczególnej uwagi”, bo znacznie się pogorszyły.

Kilkanaście dni później okazało się, że akcenty i proporcje w nauczycielskich opiniach na temat prac domowych rozkładają się zgoła odwrotnie. W liczącym 200 stron pełnym raporcie (do którego do tej pory na stronach IBE trudno się dokopać) czytamy, że ponad 90 proc. nauczycieli szkół publicznych uważa, iż po wprowadzeniu ograniczenia prac domowych dzieci mają trudność z utrwalaniem materiału. 80 proc. – że spadło ich poczucie odpowiedzialności za naukę własną. Nauczyciele uważają też, że czas wolny w domu, niewątpliwie zyskany przez dzieci, niestety, nie jest wykorzystywany na rozwój pasji czy czytanie książek, ale spędzany głównie przed ekranami – na grach komputerowych i w mediach społecznościowych.

Wstyd przypominać

Nasuwa się ogólniejsze pytanie, czy sprawdzenie, jak tylko nauczyciele i dyrektorzy odbierają wprowadzone w kwietniu 2024 r. zmiany – ustawowy zakaz obowiązkowych i ocenianych prac domowych w podstawówkach – daje pełny i wyczerpujący opis sytuacji. Warto byłoby odnieść się także do doświadczeń pozostałych żywo zainteresowanych, czyli uczniów i rodziców. I kto wie, może z ich perspektywy okazałoby się, że zmiany faktycznie przyniosły więcej pozytywów.

Ale skoro już zdecydowano się na określoną formułę badania, wypadało rzetelnie informować o jego wynikach. I dziwnie, i jednocześnie wstyd, że trzeba o tym przypominać resortowi, który odpowiada za naukę odpowiedzialności obywatelskiej i odporności na dezinformację.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak

Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.

Anna Dąbrowska
04.11.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną