Sport

Mołdawia – Polska 3:2. Wielki wstyd w Kiszyniowie

Mołdawia wygrywa z Polską 3:2 w eliminacjach do mistrzostw Europy. 20 czerwca 2023 r. Mołdawia wygrywa z Polską 3:2 w eliminacjach do mistrzostw Europy. 20 czerwca 2023 r. Forum
Nic nie usprawiedliwia Fernando Santosa i polskich reprezentantów, którym wydawało się, że mecz skończył się po pierwszych 45 minutach. Po trzech meczach eliminacyjnych uzbieraliśmy zaledwie 3 pkt.

Ten mecz był pułapką dla naszej reprezentacji. Chodziło w nim o jedno, czyli o 3 pkt w eliminacjach Euro 2024. Wszyscy przyjmowali sukces za pewnik. Każda strata punktów byłaby klęską i zaprzepaszczeniem pozytywnego klimatu stworzonego skromnym i towarzyskim, ale zwycięskim 1:0 z Niemcami.

Czytaj też: Polska po Katarze. Jaki jest ten nasz futbolowy miś?

W pierwszej połowie Mołdawianie mogli niewiele

Wszelkie statystyki przemawiały za Polską. Z drugiej strony to tu, w Kiszyniowie, nasi czescy pogromcy z pierwszej kolejki eliminacji w marcu stracili punkty po remisie z gospodarzami. We wtorkowy wieczór Mołdawia poszła jeszcze dalej. Osiągnęła chyba największy sukces w historii kosztem kompromitacji podopiecznych Fernando Santosa.

Apel selekcjonera o koncentrację był jak najbardziej na miejscu. Z jednej strony teoretycznie słabeusz jako przeciwnik, z drugiej strony wakacje na horyzoncie. Tymczasem kolejne punkty w tabeli są niezbędne, by nie zaczęło robić się nerwowo, a nawet bardzo nerwowo.

I na początku nie było, bo nie musieliśmy zbyt długo czekać na pierwszego gola. W 12. minucie po rzucie rożnym i sporym zamieszaniu w polu karnym gospodarzy Robert Lewandowski podał piłkę głową do Arkadiusza Milika, a ten przepchnął ją za linię bramkową. To nie była najefektowniejsza akcja obu napastników w historii, ale liczył się efekt. W kolejnych minutach widać było, że Lewandowski z Milikiem dobrze się czują obok siebie. Najlepszym tego dowodem była ich błyskotliwa akcja i potężna bomba Lewandowskiego w 33. minucie. Było 2:0 i można było poczuć coraz większy luz w poczynaniach Polaków. Mołdawianie starali się jak mogli, a mogli niewiele.

Fernando Santos: Nie lubię słowa porażka

I to się źle skończyło

Do czasu, bo na początku drugiej połowy najniespodziewaniej w świecie gospodarze odebrali piłkę Piotrowi Zielińskiemu, pomknęli w kierunku bramki Wojciecha Szczęsnego i zrobiło się tylko 2:1 dla naszych.

I wstąpił bojowy duch w reprezentantów Mołdawii, którzy zdołali nawet wyrównać, tyle że wcześniej faulowali. Prysnął cały spokój z pierwszej połowy. Trudno było w to uwierzyć, ale Polacy musieli się bronić przed nieco chaotycznymi, ale brawurowymi atakami gospodarzy. I to się źle skończyło. Zaczęło się tym razem od błędu Kędziory i po chwili był remis. Przecieraliśmy oczy, bo trudno było w to uwierzyć.

Ale to nie był koniec. Polacy jak dzieci dali się kolejny raz ograć i z 0:2 zrobiło się 3:2 dla Mołdawian. Wstyd wielki. Teraz musimy drżeć nawet przed Wyspami Owczymi. Nic nie usprawiedliwia Fernando Santosa i polskich reprezentantów, którym wydawało się, że mecz skończył się po pierwszych 45 minutach.

Czytaj też: „Widzicie, tak wygląda futbol”. Argentyna wiesza psy na Polakach

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną