Piesiewicz: Dr Jekyll i Mr Hyde. Pali mu się grunt. „W grę wchodzi kumulacja przestępstw”
Fikcyjne usługi pośrednictwa, płatna protekcja, wyrządzenie szkody wielkich rozmiarów podmiotom, w których sprawował funkcje kierownicze, przestępstwa karnoskarbowe. Zdaniem profesora Michała Romanowskiego mamy do czynienia z podejrzeniem popełnienia przez prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosława Piesiewicza bardzo poważnych przestępstw, w grę wchodzą ogromne pieniądze, a poszkodowane mogą być podmioty publiczne, o których pomyślność miał jako prezes dbać.
MARCIN PIĄTEK: Prezesowi Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosławowi Piesiewiczowi zaczyna się palić grunt pod nogami. Prokuratura zarzuca mu fikcyjne usługi pośrednictwa handlowego w czasach, kiedy pełnił kierownicze funkcje w koszykówce. Tylko w latach 2022–24 na prowizjach od umów sponsorskich ze spółkami skarbu państwa zarobił ponad 7 mln zł. Co Piesiewicz powinien udowodnić, żeby wykazać, że prokuratura się myli?
PROF. MICHAŁ ROMANOWSKI: Zacznijmy od tego, że pobieranie przez pana Piesiewicza prowizji w sytuacji, kiedy pełnił funkcję prezesa koszykarskich podmiotów, jest nieetyczne. Pośrednik nie może być związany z żadną ze stron transakcji, a tym bardziej nie powinien żadnej z tych stron reprezentować. A nie ma wątpliwości, że pełniąc funkcję w osobie prawnej – związku oraz spółce sportowej – działał jako piastun organu. Pośrednik powinien być jak most, który łączy dwa brzegi. Nie można być mostem, znajdując się jednocześnie tylko po jednej ze stron.
Najwyraźniej mu to nie przeszkadzało. Jak może bronić się przed zarzutami fikcyjnego pośrednictwa?
W toku postępowania musi dojść do potwierdzenia zarówno ze strony przedstawicieli sponsorów, jak i beneficjentów otrzymanych środków, że faktycznie doprowadził do skojarzenia obu stron, wykazał się aktywnością i bez niego transakcja nie doszłaby do skutku.