Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Sport

Iga Świątek rozbita w Madrycie. Trzeba brać pod uwagę skrajny scenariusz

Iga Świątek w Madrycie, 1 maja 2025 r. Iga Świątek w Madrycie, 1 maja 2025 r. Oscar J. Barroso / Newspix.pl
Na dokładniejszą analizę i ocenę Igi Świątek trzeba jeszcze poczekać co najmniej do wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. Pytań ciśnie się na usta sporo.

Iga Świątek w półfinale Mutua Madrid Open nie miała nic do powiedzenia w pojedynku z Coco Gauff. Przegrana 0:2 (1:6, 1:6) jest odzwierciedleniem wydarzeń na korcie. Trudno te słowa przechodzą przez gardło, ale tak rzeczywiście było. Polka jest jeszcze drugą zawodniczką świata, ale tylko w rankingu WTA.

Nasza mistrzyni (bo ciągle nią jest i nikt jej tytułów nie odbierze) sama wydaje się zagubiona. W trzecim gemie drugiego seta wykrzyczała na cały stadion dwa słowa. Pierwsze nie do powtórzenia, a drugie to: dlaczego? Ona by to chciała wiedzieć i my wszyscy jej kibice, na dobre i złe, także.

Z Coco się nie udało

Oczywiście, nie można się na to obrażać, że obrończyni tytułu tym razem odpada w jednej drugiej finału. Nie można mieć też pretensji, że jej pogromczynią stała się Coco Gauff. Amerykanka może zostać wiceliderką zestawienia WTA, jeśli okaże się w Madrycie niezwyciężona.

Coco Gauff ma dopiero 21 lat, ale w światowej czołówce jest już od sześciu. W czwartkowe popołudnie pojawiła się na korcie doświadczona tenisistka, zahartowana sukcesami i porażkami (w tym wielokrotnymi z Igą Świątek).

Wydawało się, że po drugiej stronie siatki stanęła co najmniej równorzędna rywalka (biorąc nawet pod uwagę ubiegło- i tegoroczne zawirowania). W stolicy Hiszpanii na ceglanej nawierzchni, która najbardziej jej odpowiada, w lepszym lub gorszym stylu pokonała kilka dobrych i bardzo dobrych zawodniczek. Pierwsza była Filiipnka Alex Eala, później zdolna Czeszka Linda Nosková i wdzierająca się do czołówki Rosjanka Diana Sznajder. No i Madison Keys, z którą stoczyła przedziwny, ale zwycięski bój. Zaczął się przecież od 6:0 dla mistrzyni Australian Open.

Co się udało z Madison, nie udało się z Coco.

Reklama