Sport

PZPN się kiwa

Polska kadra: widać ciemność. PZPN się kiwa, Kulesza nie wykazał się niczym, Lewandowski ma dość

Od lewej: Cezary Kulesza i Michał Probierz Od lewej: Cezary Kulesza i Michał Probierz Łukasz Grochala/CyfraSport / Newspix.pl
Fatalna gra reprezentacji, obrażony i nieobecny kapitan, przegrany selekcjoner, Polski Związek Piłki Nożnej trwający od afery do afery. A odpowiedzialny za ten stan rzeczy prezes Cezary Kulesza nie ma rywala w nadchodzących wyborach.
W kadrze Lewandowski zawsze stał trochę z boku, był raczej kurtuazyjnie szanowany niż szczerze lubiany.Andrzej Iwańczuk/NurPhoto/Getty Images W kadrze Lewandowski zawsze stał trochę z boku, był raczej kurtuazyjnie szanowany niż szczerze lubiany.

Polscy piłkarze okazali się za słabi nawet na Finlandię, drużynę z siódmej dziesiątki rankingu FIFA, kraju o 5,5-milionowej populacji, gdzie do futbolu idą ci, którzy nie nadają się do hokeja. W przegranym 1:2 spotkaniu – ważnym dla baraży o przyszłoroczny mundial – nie zagrał Robert Lewandowski, który obraził się na reprezentację po tym, jak został pozbawiony kapitańskiej opaski. Zabrał mu ją selekcjoner Michał Probierz, aby skarcić gwiazdora za odmowę przyjazdu (z powodu zmęczenia sezonem w Barcelonie) na zgrupowanie. Piłkarz oznajmił, że nie wróci, dopóki kadrę prowadzi Probierz. Ten z kolei stwierdził na konferencji prasowej po meczu, że o dymisji nie myśli, ale dwa dni po meczu poinformował, że ustępuje. Oczywiście „dla dobra drużyny narodowej”.

Taki jest obraz kadry futbolowej przed wakacyjnym sezonem ogórkowym, a już jesienią nadchodzi apogeum meczów eliminacyjnych. Prezes Kulesza poinformował, że zadzwoni do Roberta i namówi go do powrotu. Łatwo nie będzie. Robert Lewandowski nie znosi prezesa mniej więcej od czasu, kiedy Kulesza, będąc w loży na meczu Barcelony i sprawiając wrażenie niedysponowanego, w niewybrednych słowach ocenił grę napastnika i nie był to komentarz rzucony w powietrze, ale skierowany do małżonki piłkarza Anny. Potem kapitan otwarcie już mówił, że podczas wyjazdów reprezentacji alkohol wśród działaczy leje się strumieniami. Musiał też tolerować to, że jednym z ochroniarzy podczas zgrupowań został niejaki Grucha, gangus z Białegostoku, który swego czasu obstawiał jedną z dyskotek w discopolowym imperium Kuleszy na Podlasiu.

Czytaj też: Michał Probierz odchodzi, problemy zostają.

Polityka 25.2025 (3519) z dnia 16.06.2025; Społeczeństwo; s. 29
Oryginalny tytuł tekstu: "PZPN się kiwa"
Reklama