Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Sport

Wielka ulga Igi Świątek. Wyszarpany sukces w Seulu

Iga Świątek wygrała turniej WTA 500 w Seulu, pokonując w finale Rosjankę Jekatierinę Aleksandrową. 21 września 2025 r. Iga Świątek wygrała turniej WTA 500 w Seulu, pokonując w finale Rosjankę Jekatierinę Aleksandrową. 21 września 2025 r. Kim-Soo-Hyeon / Forum
Iga Świątek pokonała Jekatierinę Aleksandrową 2:1 (1:6, 7:6, 7:5) i została mistrzynią Korea Open 2025. Zdobyła 500 pkt i nieco zbliżyła się do Aryny Sabalenki w rankingu WTA.

To nie był dzień Polki, ale ani na moment nie zwątpiła w siebie i dzięki temu po Wimbledonie i Cincinnati okazała się niepokonana w Seulu.

Iga Świątek się nie poddaje

Zaczęło się od nerwów Polki i pewności w grze Rosjanki. Nie pomogły zmiana rakiety ani pojedyncze wygrane piłki. Po trzykrotnym przełamaniu Aleksandrowa szybko wygrała seta 6:1. Imponowała spokojem i pewnym serwisem. To był smutny widok, gdy nasza faworytka tak zdecydowanie ustępowała rywalce.

Po wizycie w szatni podopieczna Wima Fissette’a przełamała serwis rywalki na początku drugiego seta (Aleksandrowa pomogła też błędami). Ale to nie był znak trwałej zmiany, bo Rosjanka natychmiast odrobiła straty, a dalej – choć przełamań już nie było – lepsze wrażenie ciągle robiła przeciwniczka Igi.

Polka z mozołem zbierała punkty, zmagała się z returnową słabością, ale nie oddawała własnych gemów. Tak doszło do tie-breaka, w którym nastąpiła metamorfoza serwisowa naszej mistrzyni. Wygrana 7:3 w tej dogrywce i 7:6 w całym secie. Kilkanaście minut wcześniej trudno było o optymizm, ale Świątek nigdy nie poddaje się do ostatniej piłki.

Teraz powinno być łatwiej? Błędna kalkulacja. Po trzech podwójnych pomyłkach serwisowych Polka znów oddała gema, by po chwili odrobić stratę (było 3:3). Najciekawsza była końcówka, w której raszynianka nagle poprawiła dyspozycję. Widać było, że już nie odda zwycięstwa. 7:5 w ostatnim secie i wielka ulga.

Powrót do Azji

Jeszcze raz okazało się, że nie można typować wyniku przed meczem. Kilka tygodni temu w Nowym Jorku Aleksandrowa nie miała nic do powiedzenia w pojedynku z Igą. Dziś była bardzo blisko rewanżu. To nie był może wielki mecz, nie zachwycał poziomem, ale kolejny puchar bardzo cieszy, bo wymagał wysiłku i odporności nerwowej.

Reklama