Prawie cały pierwszy kwadrans meczu upłynął pod znakiem chaotycznych poczynań obu zespołów. I wtedy z rzutu rożnego Sebastian Szymański przymierzył tak dokładnie, że piłka trafiła bezpośrednio do bramki. Takiego „rogala” nie powstydziłby się sam Kazimierz Deyna. Po kilku minutach mogło być jeszcze piękniej, ale w sytuacji sam na sam z litewskim bramkarzem przewrócił się Jakub Kamiński.
Czytaj też: Urban zaczyna dobrze. Lewandowski znów strzela. Pewne zwycięstwo z Finlandią
Sędzia pozwalał na dużo
Kilka ciekawych akcji Polacy przeprowadzali lewą stroną. Obok Kamińskiego również Michał Skóraś próbował przebić się tamtędy na pole karne przeciwnika. Litwini długimi momentami potrafili się utrzymać przy piłce w pobliżu polskiej bramki, ale nasi obrońcy pewnie interweniowali. Pod koniec pierwszej połowy pokazał się Matty Cash i w charakterystyczny dla siebie sposób próbował zaskoczyć silnym strzałem golkipera gospodarzy. Litwini przez cały mecz bardzo ostro traktowali Roberta Lewandowskiego i jego kolegów, szkoda, że sędzia nie potrafił tego ukrócić.
Z szatni po przerwie podopieczni Jana Urbana wyszli ożywieni. Przewaga była wyraźna. Z bliska w trudnej sytuacji pomylił się Lewandowski, później sprawdził umiejętności bramkarza Jakub Kiwior, bliski sukcesu był Kamiński.
W 64. minucie było już 2:0. Po ładnej wymianie podań Szymański spod końcowej linii posłał futbolówkę w stronę Lewandowskiego, a ten przebił się przez trzech Litwinów i strzałem głową zdobył 87. gola w reprezentacji. Humory się poprawiły i swoboda gry też. Oglądaliśmy np. efektowne zagranie piętą naszego kapitana do Casha, który huknął mocno w bramkarza.