W Daytona Beach na Florydzie było kiedyś kino pod gołym niebem dla zmotoryzowanych. Dziś w miejscu dawnego ekranu wznosi się ołtarz, przy którym ksiądz odprawia nabożeństwo. Jak dawniej w czasie seansu, tak i teraz nie trzeba wysiadać z samochodu – na ogromnym parkingu przed kościołem stoi ich ponad sto. Kościelny personel na wózkach golfowych rozwozi zestawy do komunii świętej. Po kazaniu ksiądz schodzi z podwyższenia i osobiście żegna się z wiernymi odjeżdżającymi alejką z parkingu. Drive-in Church w Daytona to nie jedyny samochodowy kościół w Ameryce; na samej Florydzie jest ich kilka. Kto pragnie się tylko pomodlić lub otrzymać duchową pociechę, powinien pojechać do Tustin koło Los Angeles. Znajdzie tam drive-through prayer booth, budkę do modlitwy, pod którą można podjechać i – nie wysiadając z auta – wysłuchać modlitwy odmawianej na zamówienie przez pastora, a także dostać za darmo egzemplarz Biblii.
Nie ruszając się zza kierownicy można załatwić mnóstwo innych spraw – w McDonaldzie kupić hamburgery, w banku wybrać gotówkę z bankomatu, na poczcie wrzucić listy do wystawionej na zewnątrz skrzynki. W Pensylwanii działa klub striptizowy dla zmotoryzowanych, gdzie za 5 dol. oglądają oni z wozów rozbierające się dziewczyny. Nie opuszczając auta można nawet zawrzeć małżeństwo – w Las Vegas, w kaplicy Wedding Window, dyżurny pastor w okienku udziela ślubu parom podjeżdżającym samochodami z otwartym dachem. Nawet na pogrzeb znaleziono sposób: w Chicago i Luizjanie powstały domy pogrzebowe, gdzie na leżącego w otwartej trumnie zmarłego można popatrzeć przez otwarte okno jadąc autem.