Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Koniec ideologii

Esej: nie czekajmy na alternatywną utopię

Marsz Niepodległości w Warszawie. Marsz Niepodległości w Warszawie. Darek Redos/REPORTER / East News
Obecny kryzys jest chyba pierwszym, który nie stworzy żadnej alternatywnej utopii. Żadnego nowego Lenina, który wskaże porywające rozwiązanie.
Radziecki plakat propagandowy z lat 20. XX w. „Niech żyje III Międzynarodówka!”Balabanov Pavel/East News Radziecki plakat propagandowy z lat 20. XX w. „Niech żyje III Międzynarodówka!”

Oburzeni nie potrafią stworzyć opowieści o tym, jak po obaleniu ancien régime’u powinna wyglądać nowa gospodarka, nowe społeczeństwo i nowy człowiek. Każda z podsuwanych terapii jest cząstkowa, żadna nie budzi zaufania na tyle, by postawić wszystko na jedną kartę.

Po 1917 r. w Rosji magiczne zawołanie brzmiało: cała władza w ręce rad i jednej partii, wszystko nacjonalizować. W 1932 r. w USA – wprowadźmy Nowy Ład: więcej państwa, więcej zamówień publicznych. W 1933 r. w Niemczech podobnie, tylko z wojennym celem – odebrać wrogom i rozdać swoim, zbrojenia nakręcą gospodarkę, a podboje zwrócą ich koszty. Jedna Rzesza, jeden Naród, jeden Wódz… Po 1945 r. także łatwo było o mantrę nowej wiary. Na Wschodzie: upaństwawiać, budować przemysł ciężki, wprowadzać centralne sterowanie; ty jesteś niczym, partia wszystkim. Na Zachodzie: korzystaj z pomocy, by sobie pomóc, łącz się we wspólnoty z dawnym wrogiem i wprowadzaj społeczną gospodarkę rynkową; dbaj o pluralizm i wolny rynek, ale pod kontrolą; wprowadzaj wysokie podatki, byś wysokimi świadczeniami socjalnymi utrzymywał społeczeństwo w równowadze.

To ten wzorzec myślenia dowiódł w Europie swej skuteczności, gwarantował dobrobyt i pluralistyczne swobody, z których korzystały wszystkie ideologie wywodzące się z tradycji XIX w. – liberalizm, konserwatyzm, socjalizm. W latach 70. dla mieszkańców krajów „realnego socjalizmu” socjaldemokratyczne lub chadeckie państwo opiekuńcze było wymarzonym wzorem. Gdy jego zasada zaczęła pękać, bo wysokie świadczenia dławiły inicjatywę i wzrost gospodarczy, wciąż jeszcze można było sięgnąć do wypracowanych w przeszłości ideologii, by odpowiedzieć sobie i innym na pytanie: co robić?

Ćwierć wieku temu Margaret Thatcher na posiedzeniach rządu rzucała niedowiarkom na stół biblię liberalizmu gospodarczego, pisma Friedricha von Hayeka, wołając: „Oto w co my wierzymy!

Polityka 10.2012 (2849) z dnia 07.03.2012; Esej; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Koniec ideologii"
Reklama