Jacek Żakowski: – Kiedy widzi pan miliony ludzi uciekających przez Morze Śródziemne i w wielu innych miejscach świata, myśli pan: „Coraz więcej nas, uchodźców, na świecie”? Czuje się pan jednym z nich?
Dalajlama: – Tak. Bo to zawsze jest wynik sytuacji w ich krajach. I skutek działania wielkich mocarstw. Wielkie narody – jak Ameryka, a teraz także Rosja – powinny skuteczniej demonstrować wolę zaprowadzenia pokoju w Syrii i całym regionie.
Winny jest Zachód?
Zachód zmaga się z problemem uchodźców, którzy tu uciekają. A powinien zmagać się z problemem pokoju w ich krajach. Na tym trzeba się koncentrować. Bo prawdziwym problemem są niezliczone tysiące dzieci i dorosłych, których życiu w ich własnych krajach grozi niebezpieczeństwo. Trzeba tym ludziom dawać tymczasowe schronienie. Trzeba dzieciom zapewnić dostęp do nauki. Młodym ludziom trzeba dać szansę zdobycia zawodu. Ale przede wszystkim trzeba im umożliwić powrót do ich krajów i odbudowanie tam normalnego życia. Nie chodzi o to, żeby tu zostali. Chodzi o to, żeby mogli wrócić i żyć normalnie u siebie. Z pomocą Unii Europejskiej.
A nie w Unii?
Celem musi być, żeby każdy mógł mieszkać u siebie. Sto tysięcy tybetańskich uchodźców mieszka w Indiach. Kilkadziesiąt tysięcy w różnych innych miejscach. To trwa już bardzo długo. Ale zawsze myślimy o tym, żebyśmy mogli wrócić tam, gdzie nasze miejsce. Do naszego kraju. Prawo powrotu jest prawem podstawowym. I prawo do odbudowania swojego własnego kraju. Każdy człowiek ma prawo być u siebie. I każdy chce być u siebie.
Myśli pan, że marzenie o powrocie jest naturalnym stanem umysłu każdego uchodźcy?
Powinno być. To jest oczywiste. Nawet naturalne fizycznie.