[Rozmowa ukazała się w najnowszym numerze „Nowej Europy Wschodniej”]
Ziemowit Szczerek: – W 1997 roku pisał Pan, że demokracja może być tylko krótkim epizodem w historii ludzkości. Kto wie, czy nie miał Pan racji, bo na całym Zachodzie, w tym w brytyjskim i amerykańskim bastionie demokracji, głowę podnosi populizm, nacjonalizm…
Robert D. Kaplan: – Tak, w tamtym czasie wydawało się, że demokracja ostatecznie wygrała, na Zachodzie było mnóstwo optymistów. A ja pisałem o tym, że demokracja wcale nie uczyni świata bardziej stabilnym czy szczęśliwym, a tylko bardziej skomplikowanym. Tak samo, jak wczesne chrześcijaństwo nie sprawiło, że basen Morza Śródziemnego stał się bardziej stabilny. Skomplikowało tylko sprawy, a potem przyszło średniowiecze. Demokracja nie zmieniła świata w takim stopniu, w jakim ludziom się wydaje. Erupcja populizmu na Zachodzie, w tym w Wielkiej Brytanii czy USA, to reakcja na globalizację. Wielu ludzi skorzystało na tym procesie i uważa go za coś dobrego. Wielu jednak nie jest beneficjentami globalizacji: nie odczuwa profitów wynikających z wolnego handlu czy innych jej efektów. Ludzie mają wrażenie, że o ich losie decyduje nie tyle demokratyczne państwo, ile na przykład firmy czy korporacje. Przez to często zwracają się ku nacjonalizmowi, a to rodzi niepokoje. Mówi się, że mamy obecnie do czynienia z odrodzeniem państwa narodowego.