USA dołączają do ekskluzywnego klubu Nikaragui i Syrii, które wyłamały się z pakietu klimatycznego
Trump obiecał w kampanii wycofać USA z tego układu, więc czwartkowa decyzja ma być kolejnym dowodem, że obietnic dotrzymuje, niezależnie od tego, jak były niedorzeczne.
W najbliższym otoczeniu Trumpa nie było ponoć jednomyślności: za pozostaniem wśród sygnatariuszy Paryża mieli być i Ivanka, i szef dyplomacji Tillerson, i szef doradców ekonomicznych Cohn. Sztamę z szefem trzyma Bannon, „strażnik ideologicznego płomienia rewolucji”, który podobnie jak nowy administrator Agencji Ochrony Środowiska (Environmental Protection Agency) twierdzi, że paryskie porozumienie dusi amerykańską gospodarkę.
Większość firm amerykańskich ostrzega, że karkołomna decyzja oznaczać będzie utratę inwestycji i miejsc pracy – dokładnie odwrotnie, niż argumentuje Trump. Czołowe firmy technologiczne, w tym Apple, Facebook, Google Intel i Microsoft, zamieściły w czwartek w amerykańskich gazetach apel o pozostanie w układzie.
Kto zbojkotuje Trumpa?
Sprzeciw wobec decyzji Trumpa przybiera w Ameryce rozmaite formy, często o znaczeniu bardziej symbolicznym niż jakimkolwiek innym. Elon Musk, szef Tesli, zaćwierkał, że jeśli USA wycofa się z układu klimatycznego, zrezygnuje z udziału z prezydenckiej grupy doradców do spraw technologii.
Gubernator Kalifornii Jerry Brown demonstracyjnie podkreśla zaś, że największy stan nie będzie się oglądał na Biały Dom, a jeśli Trump obetnie fundusze na satelitę monitorującego zmiany klimatyczne, Kalifornii wyśle swojego.