Lee Nak-yon, premier Korei Południowej, poinformował, że Kim Dzong Un wystrzeli kolejny pocisk balistyczny, prawdopodobnie 9 września. Tego dnia wypada 69. rocznica powstania Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. „Sytuacja jest poważna. Wydaje się, że już niedługo Korea Północna osiągnie pełny arsenał jądrowy” – powiedział Lee Nak-yon na spotkaniu ministrów obrony w Seulu, wzywając do podjęcia działań, które mogłyby powstrzymać północnokoreańskiego dyktatora.
Państwa sąsiadujące coraz bardziej niepokoją się zachowaniem Kim Dzong Una. Tempo i śmiałość w działaniach pokazują, że dyktator niespecjalnie przejmuje się ostrzeżeniami ze strony USA czy amerykańskich sojuszników. Choć niektórzy udają, że problem nie istnieje.
Korea Południowa szykuje armię
Sytuacja na Półwyspie Koreańskim jest coraz bardziej napięta. Po ostatniej próbie nuklearnej prezydent Moon Jae-in postanowił zaprezentować możliwości południowokoreańskiej marynarki wojennej przy wschodnim wybrzeżu Półwyspu Koreańskiego. Wcześniej oficjalne ćwiczenia przeprowadziły armia i siły powietrzne. W ten sposób Korea Południowa potwierdziła swą gotowość do ataku, w razie gdyby Kim Dzong Un postanowił posunąć się krok dalej.
Seul skontaktował się również ze Stanami Zjednoczonymi, by porozmawiać o dodatkowym uzbrojeniu: lotniskowcach z napędem atomowym i kierowanych pociskach. Podczas rozmowy telefonicznej Donald Trump zgodził się, by Korea Południowa zwiększyła swój potencjał obronny i tym samym zniosła dotychczasowe ograniczenia dotyczące ładowności pocisków balistycznych: w razie zagrożenia południowokoreańska armia może użyć rakiet o zasięgu powyżej 800 km.
A to nie koniec dozbrajania armii Moon Jae-ina. Wczoraj prezydent Trump zapowiedział na Twitterze, że „pozwoli Japonii i Korei Południowej na zakup znacznej liczby wysoce wyrafinowanego sprzętu wojskowego ze Stanów Zjednoczonych”.
Seul zadecydował również o instalacji czterech kolejnych baterii w ramach amerykańskiej tarczy antyrakietowej THAAD, czyli systemu przeznaczonego do niszczenia głowic pocisków balistycznych w ostatniej (terminalnej) fazie ich lotu.
Według informacji podanych przez CNN mimo przygotowań do działań zbrojnych Korea Południowa wciąż ma nadzieję na pokojowe zakończenie konfliktu. Prezydent Moon Jae-in namawia państwa sojusznicze do dialogu z Kim Dzong Unem i dyplomatycznego rozwiązania sytuacji. Zdania południowokoreańskiego prezydenta nie podziela Donald Trump, który ocenił, że „mówienie nie jest odpowiedzią”.
„Chiny i Korea Północna zawsze będą przyjaciółmi”
Z kolei w Chinach, czyli u jedynego sojusznika Korei Północnej i największego partnera handlowego Kim Dzong Una, władze starają się wyciszyć dyskusję o działaniach północnokoreańskich.
Jak podaje BBC, w chińskim serwisie Sina Weibo, odpowiedniku Twittera, ocenzurowano hasła „bomba wodorowa”, „Korea Północna”, „BRICS”. Zatem mieszkańcy Chin po wpisaniu fraz otrzymują komunikat: „zgodnie z obowiązującym prawem i regulacjami wynik wyszukiwania nie może zostać wyświetlony”. Dlaczego ocenzurowano skrót szczytu przywódców krajów BRICS (Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA)? Chińscy internauci sugerują, że w ostatnią niedzielę Kim Dzong Un postanowił przy pomocy rakiety balistycznej przywitać przywódców na szczycie i zademonstrować swoją siłę.
Prezydent Xi Jinping też zajął ostatnio stanowisko. Skrytykował ulokowanie amerykańskiej tarczy antyrakietowej na terenie Korei Południowej, a o obecny kryzys obwinił po części awanturniczego dyktatora Korei Północnej, ale także Donalda Trumpa, który zdaniem Xi Jinpinga prowokuje Kim Dzong Una wpisami na Twitterze.
Według informacji CNN Pekin sugeruje, by Pjongjang zawiesił program jądrowy w zamian za rezygnację z amerykańsko-południowokoreańskich manewrów w jego sąsiedztwie. Wątpliwe, że Kim Dzong Un ustąpi przywódcy USA. „New York Times” zwraca uwagę, że Donald Trump powinien naciskać na Pekin, by wspomógł jego działania militarne, grożąc embargo na ropę naftową.
A jak sytuacja wygląda na prowincji? Sprawdził John Sudworth, dziennikarz BBC, który udał się do Dandong, miasta niemalże graniczącego z Koreą Północną. Jak się okazało, Chińczycy niespecjalnie przejmują się tym, co dzieje się u sąsiadów, albo niewiele o tym wiedzą. Jedna z kobiet przyznała, że martwi się obecną sytuacją, ale „jej zdaniem wojny nie będzie, gdyż Chiny i Korea Północna zawsze będą przyjaciółmi”.
Japonia szykuje się do ewakuacji swoich obywateli z Korei Płd.
Portal „Nikkei Asian Review” podaje, że władze Japonii – świadome eskalacji konfliktu z Koreą Północną – szykują się do ewentualnej ewakuacji Japończyków z terenów Korei Południowej: tych, którzy mieszkają tam na stałe, i turystów. „Musimy pozostawać czujni i robić wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo naszym obywatelom” – powiedział premier Shinzo Abe.
Japoński rząd pracuje nad czteropunktowym planem w razie konfliktu zbrojnego: zniechęca swoich obywateli do podróżowania, nakłania do wyjazdu z Korei Południowej, a w razie ataku – do szukania schronienia na miejscu. Władze obiecują również pomoc dla tych, którzy pozostaną w Korei Południowej, w ramach działań ambasady w Seulu.
Szacuje się, że obecnie w Korei Południowej mieszka ok. 38 tys. Japończyków i przebywa ok. 19 tys. japońskich turystów.
Władze Japonii zapowiadają zwiększenie budżetu na obronność kraju. Tokio obawia się zagrożenia ze strony Kim Dzong Una ze względu na swoje położenie geograficzne: Japonia leży na linii ataku Korea Północna – USA.