Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Maduro prezydentem do 2025 roku. Ale czy na pewno?

Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro ponownie wygrał wybory prezydenckie. Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro ponownie wygrał wybory prezydenckie. Carlos Rodríguez/Andes / Flickr CC by SA
Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro ponownie wygrał wybory prezydenckie. Ale więcej wokół tych wyborów wątpliwości niż pewności.

Pewne jest tylko to, że kraj pogrąża się w katastrofie humanitarnej. Brakuje żywności i lekarstw, a ludzie masowo wyjeżdżają.

Kwestionowane wyniki wyborów w Wenezueli

W niedzielnych wyborach Nicolas Maduro – według oficjalnych informacji – zdobył 67,7 proc. głosów, a jego jedyny rywal Henri Falcon – 21,2 proc. Falcon kwestionuje jednak wynik, twierdząc, że zwolennicy Madura – chaviści (od nazwiska zmarłego w 2013 roku przywódcy Hugo Chaveza) – prowadzili agitacje przed punktami wyborczymi, a nawet wewnątrz. Dodaje, że kupowano głosy i dowożono ludzi do lokali jak na polityczny mityng.

Wyniku wyborów nie uznają też Stany Zjednoczone, a można się spodziewać, że dołączą do nich inne państwa.

Nie jest pewne, jak wysoka była frekwencja. Według oficjalnych danych wyniosła 46 proc., nieoficjalne szacunki mówią o najwyżej trzydziestu kilku. Nawet jeśli prawdziwe okazałyby się dane rządowe, byłaby to i tak rekordowo niska frekwencja. W 2013 roku w wyborach prezydenckich, wygranych także przez Madura, głosowało prawie 80 proc. uprawnionych.

Opozycja wezwała do bojkotu, gdyż Maduro uniemożliwił kandydowanie dwóm jej liderom: Leopoldo Lopezowi i Henrique Caprilesowi. Falcon, jedyny kontrkandydat Madura, był niegdyś chavistą, potem opozycjonistą, a ostatecznie wystartował wbrew stanowisku głównych ugrupowań opozycyjnych.

Maduro nie może być spokojny o swoją władzę

Maduro sprawuje władzę jak autokrata. W zeszłym roku zneutralizował parlament zdominowany przez opozycję, ogłaszając wybory do Konstytuanty. Dzięki zasadom ordynacji obóz rządowy w zasadzie nie mógł ich przegrać.

Działaczy opozycyjnych Maduro eliminował ze sceny systematycznie i selektywnie – a to oskarżeniami o łamanie prawa i więzieniem (wymiar sprawiedliwości nie jest w Wenezueli niezależny od władzy wykonawczej), a to tłumiąc uliczne demonstracje za pomocą policyjnych represji. Zmęczeni i zniechęceni przeciwnicy od blisko roku z rzadka wychodzą demonstrować przeciwko rządowi, a liderzy opozycji są głęboko podzieleni.

Zgodnie z konstytucją wygrana w niedzielnych wyborach daje staremu-nowemu prezydentowi mandat do 2025 roku. Jednak kryzys gospodarczy w kraju, który wywołały kilka lat temu spadki cen ropy na rynkach światowych i uzależnienie całej wenezuelskiej gospodarki od tejże, sprawia, że Maduro nie może być spokojny o swoją władzę. Sporo się spekuluje, że dramatyczna sytuacja ekonomiczna, niedobory wszelkich towarów plus masowy exodus obywateli mogą doprowadzić do wstrząsów wewnątrz obozu władzy i obalenia Madura (np. przez wojsko, którym obecnie jego rządy się wspierają). Ale wewnętrzny zamach stanu nie musi rozwiązać żadnego z problemów kraju.

Maduro na razie nie prosił o pomoc międzynarodową, która mogłaby wspomóc Wenezuelę, przynajmniej na krótką metę. Byłoby to bowiem otwarte przyznanie się do klęski rewolucji boliwariańskiej – jak swoją egalitarną politykę nazwał jej ojciec założyciel Hugo Chavez – oraz aktualnych rządów.

Czytaj także: Nicolas Maduro pokazuje, jak w dzisiejszych czasach być dyktatorem

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną