Władimir Putin przedstawił kraj i siebie jako samotną wyspę spokoju i rozsądku. Za najważniejsze wydarzenia w mijającym roku uznał wybory prezydenckie w Rosji i mistrzostwa świata w piłce nożnej, również – jak pamiętamy – rozgrywane w Rosji. „Jak tam u pana ze zdrowiem?” – spytała dziennikarka. „Nie doczekacie się” – odpowiedział z lekko ironicznym uśmiechem. „A kiedy wreszcie się pan ożeni?” – zapytała inna. „Pewnie kiedyś to zrobię, tak jak każdy porządny obywatel”.
Czytaj także: Putin – polityczny narkoman
Rosja w drugiej lidze
Luz, spontaniczne reakcje sali i prezydenta, miła przedświąteczna atmosfera. Dziennikarze (w liczbie 1,7 tys.) traktowali swego rozmówcę z wyjątkowym szacunkiem, niektórzy nawet zapraszali go na uroczystości jubileuszowe swoich redakcji. Prezydent dziękował, ale nie potwierdzał, czy przyjedzie, co zarówno zapraszający, jak i świadkowie szybko akceptowali. Wiadomo, głowa państwa nie może być wszędzie.
W tej sytuacji – sytuacji wiecu wyborczego – główny bohater nadawał ton i od czasu do czasu sam z siebie powiedział coś interesującego. Na przykład że Rosja powinna skutecznie walczyć o miejsce w ekonomicznej drugiej światowej lidze.
Rosja tylko w drugiej lidze? Dawno nie było tak w miarę realistycznej prognozy na Kremlu. Od pierwszej kadencji Putin kilkakrotnie zapowiadał zajęcie przez Rosję piątego miejsca wśród światowych gospodarek. Obecnie kraj jest na 12.