Generał Walerij Gierasimow, szef rosyjskiego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych, jako pierwszy napisał o rosnącej wadze nowych technologii dla osiągania określonych celów strategicznych i politycznych. Jego zdaniem technologie te przewyższyły wręcz siłę tradycyjnych zbrojeń.
Gierasimow opublikował tę tezę w artykule z lutego 2013 r., a wkrótce potem Kreml zaczął wprowadzać myśl dowódcy w życie. Wpierw pracownicy na usługach rządu w Moskwie próbowali zdyskredytować Kijów przy użyciu kampanii dezinformacyjnych w trakcie inwazji Rosji na Ukrainę. Następnie strategię opartą na tych samych fundamentach zastosowali w kampanii przed referendum brexitowym i wyborami prezydenckimi w USA.
Aktywność Rosjan nie ograniczała się do największych państw Zachodu – działali też w Turcji, Iranie i Mjanmie. Teraz sieć programistów, blogerów i dziennikarzy opłacanych przez Kreml próbuje wpłynąć na wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego w 28 krajach Unii Europejskiej. Według amerykańskiego centrum badawczego SafeGuard Cyber ponad połowa wyborców na kontynencie wyświetliła w ostatnich miesiącach treści promowane przez agencje działające dla Kremla, związane z eurowyborami w ich krajach.
Czytaj także: Jak rosyjskie trolle destabilizują świat
Rosjanie coraz bardziej wyrafinowani w sieci
Przez ponad pięć lat wykorzystywania przez Rosjan technologii do wpływania na nastroje społeczne na świecie ich strategia zmieniała się.