Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Prounijni europesymiści, czyli co o przyszłości Unii myślą jej mieszkańcy

Coraz częściej cechuje nas „europesymizm” – fenomen łączący wysoką ocenę korzyści z członkostwa w UE ze strachem przed rozpadem wspólnoty, a nawet wojną. Coraz częściej cechuje nas „europesymizm” – fenomen łączący wysoką ocenę korzyści z członkostwa w UE ze strachem przed rozpadem wspólnoty, a nawet wojną. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Wielu Europejczyków jest przekonanych, że w dość bliskiej przyszłości UE może się rozpaść, a między krajami wspólnoty możliwa jest nawet wojna. Czy i jak zagłosują w wyborach do Parlamentu Europejskiego?

Badanie opinii publicznej w 14 krajach UE, które ośrodek YouGov przeprowadził dla Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych (ECFR), pokazuje, że większość Europejczyków wierzy w możliwość rozpadu UE w najbliższych 10–20 latach. Takich odpowiedzi udzieliło aż 58 proc. ankietowanych we Francji, po 57 proc. w Polsce i we Włoszech, 50 proc. w Niemczech, a wyjątkiem jest Hiszpania, gdzie rozpad Unii jest „realistycznym” scenariuszem dla mniej niż połowy badanych (40 proc.). Warto przypomnieć, że UE w niedawnym badaniu Eurobarometru uzyskała notowania najlepsze od ćwierćwiecza – aż 68 proc. mieszkańców Unii (86 proc. w Polsce) uznaje, że ich kraje skorzystały z członkostwa we wspólnocie. Tylko 6 proc. Polaków nie uznałoby rozpadu UE za poważną stratę.

Czytaj także: Czy przyszłość Unii jest przesądzona?

Czy możliwa jest wojna między krajami Unii?

Sporym zaskoczeniem są odpowiedzi na pytanie o to, czy w najbliższej dekadzie jest możliwa... wojna między krajami Unii. Takiego rozwoju wypadków obawia się aż ponad jedna trzecia Francuzów (34 proc.) i Polaków (33,8 proc.), 27 proc. Niemców, 22 proc. Hiszpanów oraz 21 proc. Włochów.

Pierwsza myśl, która nasuwa się z czysto brukselskiej perspektywy, wiąże się z regularnymi sporami w otoczeniu szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude’a Junckera o jego przemówienia o wojnie i pokojowym projekcie integracji. Doradcy Junckera, co on sam parę razy przyznał publicznie, usiłują odwodzić go od tematu wojny, bo „zupełnie nie trafia do współczesnych Europejczyków, a już w ogóle do młodych”, ale 65-letni Juncker uparcie opowiada o Unii jako gwarancie pokoju.

Reklama