Jeszcze we wtorek wydawało się, że to wszystko żart. Prezydent USA umieścił na Twitterze taki obrazek: złoty wieżowiec z napisem „Trump” pośród kolorowych grenlandzkich domków. I podpis: „Obiecuję nie zrobić tego Grenlandii”. Część komentatorów odetchnęła.
W zeszły czwartek „Wall Street Journal” podał, że doradcy Trumpa rozważają złożenie Danii propozycji zakupu Grenlandii. Trzy dni później sam prezydent potwierdzał, że taki pomysł w Białym Domu się pojawił, a on jest za. A w ogóle to jesteśmy dobrymi sojusznikami, chronimy Danię i trzeba o tym pogadać. Ale to nie jest temat numer jeden. Wtedy jeszcze plan zakładał, że Trump odwiedzi Kopenhagę w czasie swej europejskiej podróży. Poza udziałem w szczycie G7 we francuskim Biarritz ma się też pojawić – zresztą po raz drugi – w Polsce.
Deweloper Donald Trump
Trump uzasadniał ofertę odkupienia Grenlandii tym, że Duńczycy tracą na jej posiadaniu, a Stanom strategicznie by się to opłacało. Mówił, że chodzi o transakcję taką jak przy zakupie nieruchomości – a na tym akurat świetnie się zna. Wspomniał, że Dania wydaje na utrzymanie Grenlandii 700 mln dol. rocznie. „Najpierw muszę wiedzieć, czy oni są w ogóle zainteresowani” – stwierdził.
Mniej więcej w tym samym czasie w Kopenhadze padła odpowiedź. Premier Mette Frederiksen (wybory były w czerwcu, mniejszościowy rząd sformowali socjaldemokraci) w wywiadzie wyraziła nadzieję, że prezydent nie mówił poważnie. Jego propozycję uznała zaś za absurdalną.