Pozyskiwanie tego produktu bezdyskusyjnie dewastuje środowisko, ale odgrywa kluczową rolę w gospodarce. Władze kraju stanowczo go bronią i nie chcą rozmawiać o zmniejszeniu jego roli. Wprowadzają prawie niemożliwe do egzekucji przepisy i standardy rzekomo minimalizujące jego złe działanie. Zapowiadają globalną kampanię PR broniącą „reputacji” tego zasobu, a w kraju zakazują promowania alternatyw. Wreszcie – wbrew faktom zaprzeczają jego szkodliwości, choć cierpią na tym mieszkańcy, ale też cały świat.
Choć brzmi to znajomo, nie chodzi o węgiel w Polsce, lecz o olej palmowy w Indonezji i Malezji. Chyba trzeba oddać tym dwóm krajom, że są w obronie prawa do dewastacji dżungli na Borneo nawet bardziej zaciekłe i gotowe pójść na starcie ze światem, byle tylko bronić prawa do dalszego niszczenia tych obszarów.
Olej palmowy szkodzi zdrowiu i planecie
21 sierpnia indonezyjska Narodowa Agencja Kontroli Leków i Żywności zakazała sprzedaży produktów oznaczonych jako pozbawione oleju palmowego. Podobne prawo obowiązuje już w Malezji. Ich produkcja i sprzedaż nadal będzie legalna, ale nie mogą mieć żadnego oznaczenia promującego brak oleju palmowego. Na początku agencja nie będzie karać sprzedawców, potem możliwe będą prawne działania. Szef agencji Penny Lukito zupełnie wprost przyznał, że przemysł produkcji oleju palmowego jest dla Indonezji bardzo ważny i państwo ma obowiązek go chronić.
Czytaj także: