Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Co dalej z brexitem? Boris Johnson pod ścianą

Przeciwnik brexitu demonstruje pod siedzibą parlamentu w Londynie. Przeciwnik brexitu demonstruje pod siedzibą parlamentu w Londynie. Henry Nicholls/Reuters / Forum
Rząd Johnsona będzie miał trzy możliwości. Po pierwsze, może uznać swoją porażkę i poprosić o odroczenie brexitu. Po drugie, spróbować zwołać przyspieszone wybory. Po trzecie, złamać prawo.

Początki Borisa Johnsona na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii przypominają modelowy scenariusz filmowy według Alfreda Hitchcocka. Zaczęło się od trzęsienia ziemi, jakim były zapowiedzi doprowadzenia do brexitu „za wszelką cenę” 31 października, a od tego czasu napięcie tylko rośnie. W jego wypowiedziach gafa goni gafę, media co chwila wytykają mu kłamstwa, ale przede wszystkim Johnson przegrywa wszystko, co ma do przegrania w parlamentarnych głosowaniach.

Czytaj też: Johnson duszony w sosie własnym

Związane ręce Johnsona. Co teraz?

W najważniejszym z nich posłowie przeforsowali ustawę zakazującą premierowi wyprowadzenia Wielkiej Brytanii z Unii 31 października bez uzgadniania warunków rozwodu. Ustawa Benna, ochrzczona tak od nazwiska autora, posła Partii Pracy Hilary′ego Benna, zmusza więc Johnsona do porozumienia się ze wspólnotą do 19 października – to wtedy kończy się bowiem ostatni zaplanowany przedbrexitowy szczyt unijny. W innym razie premier będzie zmuszony prosić Unię o odroczenie rozwodu o trzy miesiące. Co więc może się wydarzyć w ciągu najbliższych siedmiu tygodni?

Ustawa Benna przeszła już przez Izbę Lordów. W ciągu kilku dni otrzyma zgodę królowej i najpóźniej pod koniec przyszłego tygodnia wejdzie w życie. W tej sytuacji rząd Johnsona będzie miał trzy możliwości. Po pierwsze, uznać swoją porażkę i zastosować się do zapisów ustawy. Po drugie, raz jeszcze spróbować zwołać przyspieszone wybory. Po trzecie, próbować ignorować zapisy ustawy.

Czytaj też:

  • Boris Johnson
  • brexit
  • Unia Europejska
  • Wielka Brytania
  • Reklama