Karuzela personalna trwała nieprzerwanie od 29 sierpnia, kiedy prezydent Sergio Mattarella powierzył Giuseppe Contemu misję sformowania drugiego rządu pod jego przywództwem. Losy koalicji nie były wtedy przypieczętowane, bo nowy-stary premier musiał przekonywać wszystkie frakcje do poparcia gabinetu. Spekulacje na temat obsady kluczowych stanowisk i kursu, jaki obejmie tzw. rząd Conte-bis, trwały w najlepsze.
Centrolewica głównym graczem włoskiej koalicji
Główną niewiadomą już wtedy był układ sił. Z praktycznego punktu widzenia Partia Demokratyczna, decydując się na dość nieoczywisty sojusz z antysystemowymi (przynajmniej w teorii) populistami z Ruchu 5 Gwiazd (M5S), uratowała Włochy przed przyspieszonymi wyborami, a sam Ruch przed niechybnym stoczeniem się do opozycji. Gdyby do głosowania doszło, wygrałaby je zapewne ultraprawicowa Liga ekswicepremiera Matteo Salviniego, startująca we wspólnym komitecie z neofaszystowskimi Braćmi Włoskimi. Oscylujący dziś wokół 16–18 proc. poparcia Ruch straciłby władzę, ale i jakikolwiek wpływ na rzeczywistość w kraju.
Dlatego spekulowano, że to właśnie centrolewica może stać się dominującym graczem w koalicji, biorąc kluczowe stanowiska w zamian za zakończenie kryzysu rządowego. I w dużej mierze tak się stało. Nowy rząd, przynajmniej na papierze, wygląda na bardziej proeuropejski, ostrożny w polityce zagranicznej i pozbawiony głosów ekstremy.
Rząd Włoch bez wicepremierów
Wskazuje na to już sam podział najważniejszych ministerstw i ról.