Janusz Wojciechowski otrzymał zgodnie z wcześniejszymi informacjami polskiego rządu tekę rolną. To w Komisji Europejskiej działka ważna (obecnie w rękach Irlandczyka, wcześniej Rumuna), choć nie z grupy najważniejszych unijnych „ministerstw”, i powiązana z zarządzaniem dużymi funduszami ze wspólnej polityki rolnej.
Czy PiS spełni obietnicę?
Jednak wielkość tych funduszy, w tym tempo zrównywania poziomu dopłat rolnych do hektara w UE (to polski postulat), będzie zależeć nie od komisarza, lecz zwłaszcza od międzyrządowych negocjacji budżetu na lata 2021–27. Te zakończą się w przyszłym roku zapewne cięciami. Obecny projekt siedmiolatki po 2020 r. nie przewiduje zrównania dopłat bezpośrednich.
Teraz te dopłaty w Polsce są o ok. 10 proc. niższe od unijnej średniej, co – tak przekonują w Brukseli obrońcy obecnego systemu – jest „sprawiedliwe” przy uwzględnieniu siły nabywczej tych stawek nad Wisłą. Jednak warto pamiętać, że Warszawa może negocjować prawo do dopłacania rolnikom z budżetu polskiego po 2020 r. (robiła to już wcześniej), na co trzeba zgody wspólnoty, bo to forma pomocy państwa dla przedsiębiorców.
Czytaj też: Finowie szykują nowy budżet UE. Ile straci Polska?
Wojciechowski może mieć kłopoty
Jak ważne dziedziny do tej pory dostawaliśmy w KE? Polacy byli komisarzami ds. polityki regionalnej (Danuta Hübner) oraz budżetu (