Mało który kraj dyskutuje tyle co Niemcy o klimacie, o globalnym ociepleniu i o przyszłości naszej planety. Tematy, które np. w Polsce są zupełnie na marginesie kampanii wyborczej, odgrywają u naszych zachodnich sąsiadów centralną rolę.
Nie znaczy to jednak wcale, że Niemcy czują się liderami w ekologicznym stylu życia. Tak może było kiedyś, ale dzisiaj sami przyznają, że robią zbyt mało i zbyt wolno. Na przykład w przyszłym roku powinni emitować o 40 proc. mniej dwutlenku węgla niż w 1990 r. Już wiadomo, że tego celu nie osiągną. Tymczasem ambicje mają ogromne – w 2050 r. cały kraj ma być klimatycznie neutralny, czyli emitować nie więcej dwutlenku węgla, niż będzie w stanie absorbować.
Czytaj także: Unia chce być neutralna dla klimatu
Prawie rewolucja klimatyczna w Niemczech
Ogłoszony dziś przez rząd pakiet klimatyczny ma pomóc w szybszej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Cały pakiet zawiera bardzo wiele różnych elementów – od zwiększenia akcyzy na paliwa (chociaż na początku w bardzo niewielkim stopniu), poprzez rozszerzenie handlu certyfikatami uprawniającymi do emisji dwutlenku węgla na transport lądowy i ogrzewanie budynków, po zwiększenie podatków nakładanych na niektóre bilety lotnicze i równoczesne zmniejszenie stawki VAT na bilety kolejowe. Dla kanclerz Angeli Merkel pakiet będący kompromisem między CDU, CSU i SPD, czyli partiami rządzącymi, to wielki sukces, ale mało kto podziela jej entuzjazm.