Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Nowa Komisja Europejska formalnie rozpoczyna pracę

Komisja Europejska, którą przez pięć lat pokieruje Ursula von der Leyen, zaczyna kadencję. Komisja Europejska, którą przez pięć lat pokieruje Ursula von der Leyen, zaczyna kadencję. Unia Europejska, 2019 / mat. pr.
Komisja Europejska, którą przez pięć lat pokieruje Ursula von der Leyen, zaczyna kadencję w niedzielę. Jej pierwszy projekt to „zielony ład” – przyspieszenie w walce z kryzysem klimatycznym, ale też boje o pomoc na transformację energetyczną.

Parlament Europejski w ostatnią środę poparł cały skład Komisji Europejskiej z przewodniczącą Ursulą von der Leyen, trojgiem głównych wiceszefów wykonawczych (Holender Frans Timmermans, Dunka Margrethe Vestager, Łotysz Valdis Dombrovskis), szefem unijnej dyplomacji Hiszpanem Josepem Borrellem oraz resztą zwykłych wiceprzewodniczących i komisarzy, wśród których jest Janusz Wojciechowski odpowiedzialny za rolnictwo.

Nowa Komisja, za którą zagłosowało 461 europosłów (157 przeciw, a wstrzymało się 89) opiera się w europarlamencie na koalicji centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (m.in. PO i PSL), centrolewicy (m.in. SLD i Wiosna) oraz liberalnej grupy „Odnowić Europę”, ale głosował za nią także klub konserwatystów zdominowany przez PiS. Prawie wszyscy europosłowie z Polski byli „za” – wstrzymał się tylko Zdzisław Krasnodębski i Elżbieta Kruk, a pięcioro Polaków nie wzięło udziału w głosowaniu.

Von der Leyen w ten weekend wprowadza się na najwyższe piętro budynku Komisji Europejskiej przy rondzie Schumana, choć jej szefowie do tej pory nie mieszkali w biurze (czy konkretnie w pokojach dotąd służących im do wypoczynku podczas dnia). Ale von der Leyen również jako minister w Berlinie – poza weekendami w domu rodzinnym – mieszkała w pracy, co chce teraz skopiować w Brukseli.

Czytaj także: Boją się jej najwięksi. Wielka władza w Europie dla Dunki

Czym zajmie się nowa Komisja

Nowa Komisja zamierza już 11 grudnia przedstawić zarys – nadzorowanego przez Timmermansa – „zielonego ładu”, czyli planu przyspieszonej walki z kryzysem klimatycznym. Ten projekt, znany już z przecieków, obecnie przewiduje podwyższenie celu redukcji gazów cieplarnianych w UE z obecnych 40 proc. do 50–55 proc. w 2030 r. (w porównaniu z 1990 r.). Konkretny i mieszczący się w tych widełkach cel redukcyjny ma być ustalony do października 2020 r., gdy Komisja przedstawi odpowiedni projekt legislacyjny po zapoznaniu się z ekspertyzami gospodarczymi i naukowymi. Ponadto Komisja zamierza do końca marca zaproponować prawne umocowanie celu neutralności klimatycznej Unii w 2050 r. Do całkiem niedawna przeciwstawiały się temu m.in. Niemcy, ale na czerwcowym szczycie UE takie polityczne zobowiązanie blokowała już tylko Polska, Węgry, Czechy oraz Estonia, która od tego czasu zmieniła stronę i dołączyła do większości.

„Zielony ład” musi być zatwierdzony – jak większość unijnych przepisów – zarówno przez kraje członkowskie oraz Parlament Europejski. Polski sprzeciw już teraz jest poddawany próbom rozmiękczania za pomocą obietnic zwiększonego wsparcia finansowego dla transformacji energetycznej oraz dla regionów kopalnianych, czyli głównie dla Górnego Śląska i Zagłębia. Chodzi o miks subsydiów z nowego budżetu UE (2021–27) oraz tanich pożyczek z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Ale choć Parlament Europejski jest zasadniczo za zwiększaniem unijnych ambicji w sprawie klimatu, niewykluczone, że von der Leyen będzie musiała przy niektórych elementach „zielonego ładu” (neutralność w 2050 r., objęcie transportu drogowego systemem unijnych zezwoleń na emisje) testować – to novum na forum europarlamentu – „elastyczne koalicje” na rzecz poszczególnych projektów.

Frakcja zielonych, choć nie głosowała za zatwierdzeniem Komisji, jest gotowa w sprawach klimatu kompensować w głosowaniach wyrwy w koalicji von der Leyen, które będą powstawać w wyniku rebelii niektórych europosłów z EPL (możliwe, że m.in. niemieckich chadeków), którym nie podoba się – kosztowne dla przemysłu – klimatyczne przyspieszenie w UE. Natomiast w kwestiach umów handlowych von der Leyen musi liczyć się z nielojalnością części centrolewicy, ale prawdopodobnie mogłaby – w ramach „elastycznej koalicji” – liczyć m.in. na głosy części PiS-u.

Tematami praworządności w nowej Komisji ma zajmować się Czeszka Vera Jourova (jedna z wiceprzewodniczących) oraz komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders, były szef belgijskiej dyplomacji. To Reynders będzie bezpośrednim następcą Timmermansa w sprawach postępowania z art. 7 wobec Polski oraz ewentualnych postępowań przeciwnaruszeniowych (prowadzących do skarg przed TSUE) związanych ze zmianami w polskim wymiarze sprawiedliwości. Głos rozstrzygający będzie jednak należeć do samej von der Leyen. A choć ta regularnie wygłasza deklaracje w obronie rządów prawa, to w Brukseli dość powszechna jest opinia, że „nowe otwarcie”, ponowna wygrana PiS w wyborach oraz odwilżowe sygnały z Berlina mogą prowadzić do przyjęcia przez Komisję bardziej ugodowej linii wobec Warszawy.

Wyzwania przed Unią

Europejska gospodarka jest dziś w stanie o wiele lepszym niż przed pięciu laty, gdy swą kadencję zaczynała Komisja kierowana przez Jeana-Claude’a Junckera, ale jednocześnie przed Unią stoją wyzwania, których tak wyraźnie nie było w 2014 r. widać albo były wówczas jeszcze nie tak poważne. To m.in. zaostrzająca się rywalizacja między USA a Chinami, która ma charakter coraz bardziej geostrategiczny, oraz związane z nią zagrożenia dla światowego, wielostronnego ładu handlowego.

Prezydentura Donalda Trumpa pokazała, że Europa nie może po staremu liczyć na jedność transatlantyckiego Zachodu i szczególnie w gospodarce oraz handlu międzynarodowym być może będzie zmuszona do szukać własnego miejsca. „W średniej i długiej perspektywie istnieje ryzyko nowej zimnej wojny między USA a Chinami, co z kolei dla Europy rodzi ryzyko, że w przyszłości stanie się przypadkową ofiarą w tej wojnie. Ale nie możemy stać się taką ofiarą ewentualnej ugody handlowej między USA a Chinami” – powiedział Charles Michel w pierwszym wywiadzie dla kilku europejskich gazet, którego udzielił jako następca Donalda Tuska na czele Rady Europejskiej.

Unia w najbliższych latach – pomimo krytyki takiego podejścia m.in. ze strony Warszawy i mimo wyzwań konkurencyjnych z USA i Azji – zapewne mocno będzie zajmować się wymiarem socjalnym. Po części będzie to nieodzowne dostosowywanie systemów zabezpieczenia społecznego do nowych rodzajów pracy i stosunków zatrudnienia. Po części – wynik tęsknoty Europejczyków za bezpieczniejszym rynkiem pracy i stąd pomysły na – zapowiadane już przez von der Leyen – wspólne reguły ustalania płacy minimalnej we wszystkich krajach Unii (np. na zasadzie parytetu średniej płacy), a także na ustalanie wspólnego unijnego minimum ochrony socjalnej. Przesunięciu unijnej debaty w stronę bardziej „prosocjalną” będzie sprzyjać brexit, który pozbawi Unię najsilniejszego głosu liberalnego.

Czytaj także: Kim jest belgijski następca Donalda Tuska w Europie

Brytyjski wakat w Komisji

Wielka Brytania nie wysunęła swego kandydata na członka nowej Komisji, choć jako kraj wciąż członkowski UE miała taki obowiązek. Jednak unijne służby prawne – po pewnym ociąganiu – stwierdziły, że brytyjski wakat nie jest przeszkodą w powołaniu nowej Komisji. Ale niewykluczone, że aż do brexitu Bruksela będzie wstrzymywać się m.in. od decyzji w śledztwach antymonopolowych, które później – z racji wakatu, czyli domniemanej „wady prawnej” przy powołaniu Komisji – mogłyby być podważane w TSUE np. przez wielkie firmy zmuszone do płacenia kar nakazanych przez Brukselę.

O ile do brexitu dojdzie w przewidywanym teraz terminie, czyli z końcem stycznia 2020 r., o tyle jednym z głównych zadań unijnej Brukseli w najbliższych kilkunastu miesiącach będzie negocjowanie pobrexitowych umów handlowych i gospodarczych z Londynem.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną