Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Trump, niezawodny sojusznik religijnej prawicy

Donald Trump na spotkaniu w Miami Donald Trump na spotkaniu w Miami Tom Brenner / Forum
Ugrupowanie Evangelicals for Trump Coalition ogłosiło swoje narodziny w kościele pod Miami na Florydzie. Gościem był sam prezydent. Modlił się, mówił o zabójstwie Kasima Sulejmaniego w Iraku i oświadczył, że „Bóg jest po naszej stronie”.

„Naszej”, czyli Trumpa i Amerykanów pragnących przedłużenia jego rządów na dalsze cztery lata, o czym zadecydują wybory w listopadzie.

Evangelicals to chrześcijańscy fundamentaliści, zbiorowość domagająca się zmian prawnych w duchu biblijnym (zakaz aborcji, klauzula sumienia, delegalizacja małżeństw homoseksualnych itp.), obejmująca konserwatywne Kościoły protestanckie i zachowawcze odłamy Kościoła katolickiego. Stanowią niezwykle ważną część elektoratu Trumpa. 75 proc. ewangelikanów poparło go w wyborach 2016 i przeważająca większość nadal aprobuje jego poczynania. Żaden z poprzednich prezydentów, także republikańskich, nie cieszył się takim poparciem religijnej prawicy.

Nieformalnym liderem tego kluczowego dla Trumpa bloku wyborczego jest wiceprezydent Mike Pence, któremu Bóg nie schodzi w przemówieniach z ust. A czołowe postaci ewangelikalnej koalicji to m.in. Franklin Graham, syn nieżyjącego już słynnego kaznodziei Billy′ego Grahama, oraz Jerry Falwell Jr., syn baptystycznego pastora Jerry′ego Falwella, założyciela Moralnej Większości, organizacji religijnych konserwatystów powstałej w latach 70.

Czytaj też: Trump igra z ogniem. Zabicie generała to wypowiedzenie wojny

Po co ta mobilizacja za Trumpem?

Skoro ewangelikanie wciąż murem stoją za Trumpem, to po co znowu się zrzeszają, mobilizują i demonstrują poparcie? Otóż w konserwatywnym tygodniku „Christianity Today” („CT”) ukazał się w grudniu sensacyjny artykuł wzywający do impeachmentu, czyli usunięcia Trumpa z urzędu.

Reklama