Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Lepiej, żeby USA nie wypowiadały wojny Iranowi

Donald Trump „instynktownie” podjął decyzję o zabiciu gen. Sulejmaniego. Donald Trump „instynktownie” podjął decyzję o zabiciu gen. Sulejmaniego. Official White House Photo by Tia Dufour / Flickr CC by 2.0
Irańczycy liczą na zmianę w Białym Domu. A Donald Trump na zmianę reżimu ajatollahów. A jeśli wszyscy się przeliczą?

Zabójstwo dowódcy elitarnych oddziałów Strażników Rewolucji gen. Kasima Sulejmaniego wyglądało na mało przemyślany akt agresji. Trudno tu się dopatrzeć dalekosiężnej strategii, a sam incydent może doprowadzić do wojny z Iranem na pełną skalę. Z wypowiedzi prominentów amerykańskiego rządu wynika, że początkowe wyjaśnienia powodów likwidacji Sulejmaniego (zapobieżenie atakom na ambasady USA) były bałamutne. Sekretarz obrony Mark Esper powiedział, że wywiad nie miał takich informacji. Trump – przyznał szef Pentagonu – podjął decyzję „instynktownie”. Można by dodać – jak zawsze.

Trump wywiera presję na Iran

Nie znaczy to, że zabójstwo generała nie miało sensu. Amerykańskie rakiety uśmierciły głównego architekta irańskich działań na całym Bliskim Wschodzie. Jego bojówki Al-Kuds, szyickie milicje i grupy terrorystyczne od lat walczą z sunnickimi siłami i zdominowanymi przez sunnitów rządami. Zagrażają Izraelowi, zabijają Amerykanów. Likwidacja Sulejmaniego była aktem odwetu, ale przede wszystkim ostrzeżeniem. Iran, który nasilał ataki na cele amerykańskie w rejonie Zatoki Perskiej, ośmielony biernością USA po zniszczeniu dronów i napaści na saudyjskie rafinerie naftowe, nie może się posunąć zbyt daleko. Zadziałało – mimo pogróżek Teheranu, że zemsta będzie straszna, reżim zdecydował się na symboliczny atak rakietowy w Iraku, przeprowadzony tak, by nie zrobić nikomu krzywdy.

Reklama