Kandydat demokratów do Białego Domu Joe Biden może niedługo ogłosić, kogo wybierze jako swojego wiceprezydenta. Do wyborów jeszcze prawie pięć miesięcy, ale w USA to niewiele. Biden, który sam był wiceprezydentem za kadencji Baracka Obamy, obiecał już dawno, że obsadzi w tej roli kobietę. Ostatnio zrobiło się jeszcze ciekawiej, bo jest całkiem prawdopodobne, że będzie to Afroamerykanka.
Po zabójstwie George′a Floyda
Najlepiej poinformowane media, jak „Washington Post” czy agencja AP, wymieniają nazwiska czterech kobiet z wielkimi szansami, by kandydować u boku Bidena. To senator Kamala Harris z Kalifornii, jego niedawna rywalka w wyścigu o nominację w prawyborach, była doradczyni Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego Susan Rice, kongresmenka z Florydy Val Demings oraz burmistrzyni Atlanty Keisha Lance Bottoms. Wszystkie są czarnoskóre.
Wśród polityczek, które są rozważane najpoważniej, wymienia się jeszcze senator Elizabeth Warren z Massachusetts, gubernator stanu Nowy Meksyk Michelle Lujan Grisham i byłą liderkę demokratycznej mniejszości w legislaturze stanowej w Georgii Stacey Abrams, która w 2018 r. o włos przegrała wybory na gubernatora w tym południowym stanie. Tylko pierwsza z nich jest białą kobietą europejskiego pochodzenia. Grisham ma korzenie latynoskie.