Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Deklarował miłość do Trumpa, teraz sam chce być prezydentem

W 2018 r. Kanye West został zaproszony do Białego Domu, gdzie zjawił się w czapce z literami MAGA (Make America Great Again), objął prezydenta i przyznał, że „kocha tego faceta”. W 2018 r. Kanye West został zaproszony do Białego Domu, gdzie zjawił się w czapce z literami MAGA (Make America Great Again), objął prezydenta i przyznał, że „kocha tego faceta”. Kevin Lamarque / Reuters / Forum
Można żartować, że jeśli Kanye zostanie prezydentem, to Kim Kardashian będzie pierwszą damą, a Elon Musk prokuratorem generalnym. Co jeśli raper mówi jednak serio?

Jeszcze 20–30 lat temu, kiedy polityka była „normalniejsza”, tzn. rządziła się bardziej tradycyjnymi prawami, wiadomość tę zbylibyśmy wzruszeniem ramion. Oto raper celebryta, multimilioner i mąż Kim Kardashian, znanej z tego, że jest znana (z telewizji), czyli Kanye West, ogłosił, że będzie kandydował na prezydenta USA. Dziś, kiedy w Białym Domu urzęduje inny gwiazdor TV reality show i biznesmen, na Ukrainie rządzi były aktor satyrycznego serialu odgrywający rolę głowy państwa, a w Polsce prezydentem ogłasza się Mariusz Max Kolonko – nic już nie może dziwić. Skoro zaciera się granica między polityką a rozrywką albo między kabaretem a rzeczywistością serio, newsa o raperze przymierzającym się do steru supermocarstwa nie powinniśmy chyba traktować wyłącznie jak żartu.

Czytaj też: Na czym polega fenomen rodu Kardashianów

Kanye West od dawna flirtuje z polityką

Kanye West, przyznajmy, to raper nieprzeciętny, postać nieledwie renesansowa, bo także producent muzyczny i projektant mody, który od dawna flirtuje z polityką. Jego żona od dłuższego czasu zabiera głos w ważnych społecznie sprawach – wzywała np. do uchwalenia reformy wymiaru sprawiedliwości i z powodzeniem lobbowała za zwolnieniem kilku skazanych. Kanye już w 2015 r. oznajmił, że będzie się ubiegał o prezydenturę, ale potem wyjaśnił, że chodzi dopiero o 2024 r. Jako jeden z nielicznych czarnych Amerykanów poparł Donalda Trumpa.

W 2018 r. został zaproszony do Białego Domu. Zjawił się tam w czapce z literami MAGA (Make America Great Again), objął prezydenta, powiedział, że „kocha tego faceta”, i dodał, że „pewno nie sądził on, że będzie miał (za sobą) tak szalonego p...dolca (motherfucker) jak ja”. Mówił też inne zgoła dziwne rzeczy, np. że niewolnictwo było „sprawą wyboru”, bo „jesteśmy (my, czarni) uwięzieni mentalnie”.

Artur Domosławski: Bunt krzywdzonych w USA

Komu West podebrałby głosy?

Miłość Westa do Trumpa nie spodobała się wielu jego fanom, chociaż w sumie raczej mu nie zaszkodziła, bo zyskał w oczach zwolenników prezydenta. Ostatnio raper zdystansował się od niego, popierając ruch Black Lives Matter i protesty antyrasistowskie, przekazując 2 mln dol. rodzinom zamordowanych w tym roku przez białych policjantów Afroamerykanów: George′a Floyda, Ahmauda Arbery′ego i Breonny Taylor. Ogłosił też, że będzie startował już w tegorocznych wyborach. Wielu interpretuje to jako klasyczny chwyt reklamowy mający zwiększyć sprzedaż najnowszego albumu.

Nie jest jasne, czy West rzeczywiście przystąpi do wyścigu. Może to zrobić jako kandydat niezależny, ale do wyborów pozostały już tylko cztery miesiące – w USA to mało – i nie wiadomo, czy uda mu się dostać na karty do głosowania, co wymaga rejestracji i zebrania określonej liczby podpisów. W niektórych stanach minął już termin załatwiania tych formalności. Jakie zatem znaczenie będzie miało nazwisko Westa na kartach w stanach pozostałych?

Pojawiły się opinie, że raper, jako niedawny stronnik Trumpa, może mu odebrać trochę głosów, co przy raczej wyrównanym wyścigu mogłoby zaważyć o wyniku w niektórych stanach swingujących. Ale równie prawdopodobne jest, że zabierze Joemu Bidenowi część głosów czarnych wyborców, którzy kandydata demokratów popierają albo z niechęci do prezydenta, albo z partyjnej lojalności, ale nie budzi on ich wielkiego entuzjazmu. W efekcie ewentualny udział Westa w rywalizacji nie będzie miał praktycznego znaczenia. Wyborcy, którzy zakreślą krzyżyk przy jego nazwisku, uczynią to zapewne, by zademonstrować protest albo zniesmaczenie polityką i zawodowymi politykami. Są sygnały, że wyborców, którzy oddadzą głos na kandydatów marginalnych, będzie w tym roku wyjątkowo wielu, bo zarówno Trump, jak i Biden budzą – choć z krańcowo różnych powodów – ogromne wątpliwości.

Śmiech i sarkazm w USA

Ciekawe, czy Kanye West na serio myśli o wejściu na arenę polityki. Ma dopiero 43 lata, a z wiekiem nawet artyści poważnieją i statecznieją. Kiedy oznajmił swój zamiar, poparł go nie byle kto, bo Elon Musk, przedsiębiorca i wizjoner zapowiadający skonstruowanie pojazdu, który zawiezie nas na Marsa.

Na razie jednak w ekscentrycznej zapowiedzi rapera trudno dostrzec coś więcej niż wyraz przygnębiających nastrojów w Ameryce, pogrążonej w pandemii, kryzysie ekonomicznym i rozdartej polityczno-kulturowym konfliktem o rasowym podłożu. Według sondaży 75 proc. Amerykanów uważa, że kraj podąża w złym kierunku. Tak wielkiego pesymizmu nie notowano od bardzo dawna. Śmiech i sarkazm to naturalna reakcja społeczeństwa w podobnej kondycji. Zacytujmy tu charakterystyczny komentarz do kandydatury Westa pióra komentatora telewizji CNN Deana Obeidallaha: „Już to widzę: Kanye jest prezydentem, jego żona Kim to First Lady, kumpel Elon Musk zostaje prokuratorem generalnym, Chloe Kardashian sekretarzem stanu, a my wszyscy emigrujemy do Kanady, Meksyku lub jakiegokolwiek innego kraju, który udzieli nam azylu. (…) Nie piję alkoholu, ale teraz jestem tego bliski”.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną