We wtorek amerykański prezydent ogłosił dekret kładący kres przywilejom handlowym Hongkongu w relacjach z USA, w odpowiedzi na odbieranie mu przez Pekin resztek autonomii zgodnej z zasadą „jedno państwo, dwa systemy”. Zasada miała gwarantować demokrację w Hongkongu, kiedy na podstawie umowy z Wielką Brytanią 23 lata temu przyłączano go do Chin. Na konferencji prasowej Trump podkreślił, że Hongkong będzie odtąd traktowany w stosunkach ekonomicznych tak samo jak Chiny, i wykluczył m.in. eksportowanie tam amerykańskich technologii o militarnym znaczeniu. Podpisał również ustawę Kongresu przewidującą sankcje na banki robiące interesy z przedstawicielami rządu chińskiego, którzy wprowadzają represyjne ustawy w Hongkongu.
Czytaj także: Los Hongkongu przesądzony. Chiny przestają się patyczkować
Chiny ogłaszają sankcje odwetowe
Tego samego dnia Departament Stanu zapowiedział możliwość ukarania sankcjami chińskimi firm państwowych zaangażowanych w rozbudowę instalacji wojskowych ma Morzu Południowochińskim mogących ograniczać swobodę żeglugi. Są one konstruowane m.in. w pobliżu będących przedmiotem sporów terytorialnych wysp Spratly. Nieco wcześniej USA wysłały na to morze dwa lotniskowce z towarzyszącymi im okrętami, m.in. niszczycielem z rakietami, oficjalnie na manewry, ale w widocznym zamiarze zademonstrowania siły wobec rozmieszczonych już w regionie jednostek chińskich. Nie jest jasne, w jakiej odległości od siebie znalazły się okręty obu państw, ale pojawiły się komentarze, że może dojść do lokalnego starcia.