Tydzień po przedwyborczej konwencji demokratów, którzy nominowali Joego Bidena na swojego kandydata do prezydentury, swoją konwencję rozpoczęła w poniedziałek Partia Republikańska (GOP). Ma przekonać Amerykanów, że Donald Trump zasługuje na reelekcję, chociaż ustępuje rywalowi w sondażach – także w stanach „swingujących”, w których ważą się losy wyborów.
Reality show z Donaldem Trumpem
Republikanie, mimo większego niż demokraci sceptycyzmu wobec skali zagrożenia pandemią koronawirusa, ostatecznie też zrezygnowali z konwencji w tradycyjnym formacie, tzn. z wielką pompą i z udziałem tysięcy delegatów, gości, politycznych ekspertów i dziennikarzy z całego świata. Ich konwencja, podobnie jak demokratyczna, odbywa się w większości wirtualnie, ale część przemówień zostanie wygłoszona z udziałem widowni i w różnych miejscach. Rytuał nominacji kandydata do Białego Domu – czyli Trumpa na drugą kadencję – dokonał się w poniedziałek w Charlotte w stanie Karolina Północna, chociaż prezydent przyjął ten zaszczyt nie tam, lecz zdalnie w Waszyngtonie. W Charlotte formalności dopełniło tylko ok. 300 delegatów. Poddali się testom, muszą nosić maseczki, a przed wejściem do sali obrad mierzono im temperaturę.
Według pierwotnego programu Trump miał przemawiać dopiero w środę, ostatniego, trzeciego dnia konwencji – tak było zawsze na tego rodzaju wydarzeniach. Oznajmiono jednak, że wystąpi codziennie, i to w prime timie, czyli godzinach największej oglądalności.