Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Z Pałacu do ETO? Kto wypełni polski wakat w Luksemburgu

Halina Szymańska, Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki i Piotr Gliński podczas posiedzenia Rady Gabinetowej. 7 stycznia 2020 r. Halina Szymańska, Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki i Piotr Gliński podczas posiedzenia Rady Gabinetowej. 7 stycznia 2020 r. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Halina Szymańska może zająć wakat w ETO. Luksemburg przez urzędników z Brukseli traktowany jest niemal jak zsyłka. Ale to praca dobrze płatna i „spokojniutka”.

Europejski Trybunał Obrachunkowy (ETO) w Luksemburgu zatrudnia ok. 900 osób, a na jego czele stoi kolegium 27 osób, nazywanych rewidentami, kontrolerami czy audytorami – po jednym z każdego kraju wspólnoty. Powołuje ich Rada UE po zasięgnięciu (niewiążącej) opinii Parlamentu Europejskiego.

W 2016 r. europosłowie odmówili pozytywnej rekomendacji Januszowi Wojciechowskiemu. Poszło głównie o antypraworządnościową reputację PiS, były też pewne podejrzenia dotyczące jego rozliczeń. Mimo to Rada UE niejako z automatu szybko zatwierdziła kandydaturę Polaka wysuniętą przez rząd Beaty Szydło. Teraz media podają, że wakat po nim mogłaby wypełnić Halina Szymańska, szefowa kancelarii Andrzeja Dudy.

Czytaj też: „Golfgate”, wirus i dymisja w Komisji Europejskiej

Jak się pracuje w ETO

Audytorzy spotykają się kolegialnie średnio dwa razy w miesiącu, mają sześcioletnią, odnawialną kadencję. Wybierają spośród siebie przewodniczącego Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, którym jest obecnie Niemiec Klaus-Heiner Lehne, w przeszłości poseł i europoseł CDU.

Janusz Wojciechowski odszedł ze stanowiska jesienią 2019 r., gdy zatwierdzono obecną Komisję Europejską, w której zajmuje się rolnictwem (to była też jego nieformalna działka w ETO). Płace komisarzy oraz członków kolegium ETO są bardzo zbliżone. Podstawowa pensja 27 audytorów to ponad 22 tys. euro. Tak jak inni pracownicy europejskich instytucji płacą progresywne podatki i składki socjalne – przy wysokich pensjach to może być nawet ok. 40 proc. Za to dostają też sporo nieopodatkowanych dodatków, a największym we wszystkich unijnych instytucjach jest zasiłek ekspatriacyjny, czyli 16 proc. pensji podstawowej.

ETO, wbrew słowu „trybunał” w nazwie, nie jest instytucją sądową czy arbitrażową. Celem zarówno jego, jak i Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) jest ochrona interesów i finansów UE. Zadaniem OLAF-u jest badanie przypadków nadużyć i korupcji, z kolei ETO sporządza coroczny audyt unijnego budżetu i raporty z rekomendacjami na rzecz lepszego gospodarowania pieniędzmi. Owszem, urzędnicy ETO informują OLAF o domniemanych przekrętach, na które się natknęli, z kolei śledztwa OLAF-u są przesłanką dla bardziej systemowych raportów kontrolnych ETO. Przykładowo: grillowanie europosła w sprawie oszustw z wydatkami to zadanie OLAF-u, organizacyjnie umocowanego przy Komisji Europejskiej, za to ETO może Unii zaproponować, jak systemowo zwalczyć korupcję wśród członków Parlamentu Europejskiego.

Czytaj też: Wojciechowski się uratował, został komisarzem UE

Jak żyje ETO z OLAF-em

Relacje między ETO i OLAF-em są czasem szorstkie. W 2017 r. śledczy OLAF-u przeprowadzili niezapowiedziane przeszukania w budynkach trybunału, co doprowadziło do wyjawienia przekrętów belgijskiego członka ETO Karela Pinxtena – chodziło m.in. o wydatki na podróże służbowe w czasie jego dwóch kadencji. Początkowo OLAF podejrzewał oszustwa nawet na pół miliona euro, ale skończyło się na wniosku o odzyskanie 150 tys.

Z kolei raport ETO na temat systemowych niedociągnięć OLAF-u (pilotowany przez byłego estońskiego premiera, a teraz audytora Juhana Partsa) wywołał w Brukseli krytykę z powodu „wątpliwej metodologii”. Parts wskazywał m.in. na brak uprawnień OLAF-u do obrony wyników swych postępowań przed sądami krajów członkowskich (tam mogą to robić prokuratury krajowe), co osłabia „odstraszającą” rolę tej instytucji.

O ile OLAF bierze pod lupę głównie nieprawidłowości od strony unijnych instytucji, o tyle nowa Prokuratura Europejska (zacznie w pełni działać jeszcze w tym roku) ma zajmować się przekrętami w dziedzinie funduszy i przy płaceniu transgranicznego VAT w krajach członkowskich. Tyle że do prokuratury tej nie należą Dania i Irlandia (traktaty wyłączają je z tej dziedziny wspólnej polityki), a ponadto Szwecja, Polska i Węgry. Zbigniew Ziobro zwykł tłumaczyć wysłannikom UE, że dołączenie do Prokuratury Europejskiej kłóciłoby się z naszą suwerennością i niezależnością wymiaru sprawiedliwości.

Czytaj też: Czego nie rozumie Morawiecki, czyli korepetycje z budżetu UE

Spokojniutko w sennym Luksemburgu

„Prowincjonalny” Luksemburg, gdzie oddziały mają także Rada UE, Komisja Europejska, a nawet europarlament, jest traktowany przez urzędników z Brukseli niemal jak zsyłka, choć wyjazdy zwykle są dobrowolne (np. w poszukiwaniu awansów). Opowieści o „nadzwyczajnie sennej atmosferze” krążą też w odniesieniu do ETO. Praca audytorów w porównaniu z komisarzami jest – jak ujmuje to jeden z naszych brukselskich rozmówców – „spokojniutka”.

Przykładowo w tym tygodniu trybunał ogłosił analizę zagrożeń, jakie stwarza strategia inwestycyjna Chin. Audytorzy zwrócili m.in. uwagę, że dane dotyczące tych inwestycji są niekompletne. Natomiast w jednym z lipcowych raportów ETO wskazał na wywołane brakiem wiarygodnego monitorowania ryzyko sztucznego zawyżania kwot wydatków na rzecz klimatu. Akurat ten raport może mieć całkiem konkretne efekty, bo projekt budżetu na lata 2021–27 też przewiduje powiązanie sporej części wydatków z polityką klimatyczną (tym razem 30 proc.). I od nowej interpretacji, co dokładnie oznacza takie „powiązanie”, będzie mocno zależeć skala wysiłku klimatycznego przy gospodarowaniu funduszami m.in. w Polsce.

Czytaj też: Boją się jej najwięksi. Wielka władza w Europie dla Dunki

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną