Europejski Trybunał Obrachunkowy (ETO) w Luksemburgu zatrudnia ok. 900 osób, a na jego czele stoi kolegium 27 osób, nazywanych rewidentami, kontrolerami czy audytorami – po jednym z każdego kraju wspólnoty. Powołuje ich Rada UE po zasięgnięciu (niewiążącej) opinii Parlamentu Europejskiego.
W 2016 r. europosłowie odmówili pozytywnej rekomendacji Januszowi Wojciechowskiemu. Poszło głównie o antypraworządnościową reputację PiS, były też pewne podejrzenia dotyczące jego rozliczeń. Mimo to Rada UE niejako z automatu szybko zatwierdziła kandydaturę Polaka wysuniętą przez rząd Beaty Szydło. Teraz media podają, że wakat po nim mogłaby wypełnić Halina Szymańska, szefowa kancelarii Andrzeja Dudy.
Czytaj też: „Golfgate”, wirus i dymisja w Komisji Europejskiej
Jak się pracuje w ETO
Audytorzy spotykają się kolegialnie średnio dwa razy w miesiącu, mają sześcioletnią, odnawialną kadencję. Wybierają spośród siebie przewodniczącego Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, którym jest obecnie Niemiec Klaus-Heiner Lehne, w przeszłości poseł i europoseł CDU.
Janusz Wojciechowski odszedł ze stanowiska jesienią 2019 r., gdy zatwierdzono obecną Komisję Europejską, w której zajmuje się rolnictwem (to była też jego nieformalna działka w ETO). Płace komisarzy oraz członków kolegium ETO są bardzo zbliżone. Podstawowa pensja 27 audytorów to ponad 22 tys. euro. Tak jak inni pracownicy europejskich instytucji płacą progresywne podatki i składki socjalne – przy wysokich pensjach to może być nawet ok.