Rosja prowadzi szeroko zakrojoną akcję, która ma wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich w USA, tak aby nie wygrał ich kandydat demokratów Joe Biden – ostrzegł dyrektor FBI Christopher Wray. Jego opinia kłóci się z postawą Donalda Trumpa, który bagatelizuje zagrożenie ze strony Moskwy.
Na przesłuchaniu przed komisją bezpieczeństwa kraju Izby Reprezentantów w czwartek Wray powiedział, że działania Rosji to głównie kampania dezinformacji za pomocą mediów społecznościowych i inne propagandowe metody. Celem jest dyskredytowanie Bidena i „antyrosyjskiego establishmentu” w Waszyngtonie. Chodzi także, jak oświadczył szef FBI, o „podsycanie podziałów, sianie niezgody” w społeczeństwie, generalne podważenie zaufania do procedury wyborów w USA i całego demokratycznego systemu.
Czytaj też: Rosjanie oskarżeni o ingerowanie w amerykańskie wybory
Wybory w USA. Patrzą Rosja, Chiny, Iran
Ocena Wraya różni się od tego, jak zwykle wypowiada się na ten temat Trump. Pytany o ingerencję w wybory w USA, odpowiada, że nie ma na to dowodów, i wątpi, czy dopuszcza się tego Rosja, a nie np. Chiny. Dyrektor FBI zapewnił, że jego biuro śledcze stara się blokować wysiłki Rosji, ale apelował o interwencję. Jak przekonuje, nie można dopuścić, by fałszywe konta w sieci zyskały pogłos u zbyt wielu amerykańskich użytkowników.
Wystąpienie Wraya przed komisją Kongresu w czwartek było kolejnym ostrzeżeniem tego rodzaju.