Do Pokojowej Nagrody Nobla za 2020 r. zgłoszono 318 kandydatur: 107 osób i 211 organizacji bądź ruchów obywatelskich. Zgodnie z tradycją obowiązującą w norweskim komitecie lista jest poufna – odtajniona może być za pół wieku – dlatego co roku mnożą się w mediach spekulacje, a bukmacherzy przyjmują zakłady. A sam komitet stara się wybrać laureata w taki sposób, aby dodał on światu otuchy i nadziei, że może być lepiej.
Ta niepisana reguła wydaje się szczególnie aktualna w obecnym czasie, kiedy panuje powszechny niepokój o przyszłość. Świat wypadł jakby z zawiasów. Nie dość, że pandemia nie słabnie, to jeszcze obserwujemy destabilizację polityczną, ekonomiczną i ekologiczną, głębokie i źle wróżące podziały wewnątrz społeczeństw, a nowe konflikty zbrojne wciąż wybuchają w różnych punktach naszej planety.
Czytaj też: Marian Turski kandydatem do Pokojowego Nobla
Nobel dla Światowego Programu Żywnościowego
Nie dziwi więc, że wśród faworytów wymieniano Światową Organizację Zdrowia i Gretę Thunberg, antyrasistowski ruch Black Lives Matter i Aleksieja Nawalnego. Ale spekulacje to jedno, a wybór komitetu – to drugie. Norwedzy lubią sięgać po laureatów niespodziewanych, spoza kręgu kandydatów, wydawałoby się, oczywistych. I tak stało się w piątek. Pokojowego Nobla otrzymała oenzetowska agenda Światowy Program Żywnościowy (World Food Programme). To największa organizacja humanitarna walcząca z głodem na naszym globie i z jego społecznymi konsekwencjami. A głód też może destabilizować, więc tegoroczny wybór ma racjonalne podstawy, choć wielu rozczaruje.
Gdy świat potrzebuje ikon
Tak zwykle bywa, gdy to nie konkretne osoby, tylko nawet najbardziej szacowne instytucje dostają najbardziej prestiżową nagrodę pokojową. Ludzie potrzebują ikon, z nimi się utożsamiają, są dla nich inspiracją do działania w dobrych sprawach. Ale jeszcze więcej ludzi potrzebuje podstawowych środków godnej egzystencji, w tym żywności. Dlatego chwalę komitet za Nobla dla World Food Programme i czekam na reakcję prezydenta Trumpa, który chciałby ONZ zagłodzić finansowo.
Czytaj też: Polscy nobliści, o których Polska nie pamięta