Epidemia koronawirusa, od początku szerząca się w USA na większą skalę niż w większości krajów, przybiera znowu niebezpieczne rozmiary. W minionym tygodniu po raz pierwszy od połowy sierpnia zanotowano rekordową liczbę ponad 50 tys. przypadków dziennie. Liczba hospitalizacji, która we wrześniu spadła do połowy w porównaniu z lipcem, kiedy było ich najwięcej, w październiku znowu wzrasta. Obecnie na covid leczy się ok. 35 tys. Amerykanów. Od początku pandemii doszło w USA do 7,6 mln infekcji, a 213,8 tys. osób zmarło. Według przewidywań ekspertów do końca października liczba zgonów dojdzie do 233 tys.
Nawet w USA szwankuje system testów
Rekordowy wzrost zachorowań zarejestrowano w 13 stanach (Alaska, Colorado, Indiana, Minnesota, Missouri, Montana, Nebraska, Nowy Meksyk, Dakota Północna i Południowa, Utah, Oklahoma i Ohio), 31 notuje zwyżkujący trend zachorowań, a tylko trzy – spadkowy. Według Billa Gatesa, szefa Microsoftu zaangażowanego w walkę z pandemią, przyczyną tej sytuacji jest m.in. wciąż szwankujący system testów – na wyniki trzeba czekać za długo. W stanie Maryland (gdzie mieszka autor tej korespondencji) można się poddać bezpłatnym testom np. w sieci aptek CVS, ale ich rezultaty znane są dopiero po trzech–czterech dniach.
Skala zachorowań może też zależeć od podporządkowania się zalecanym lub obowiązkowym przepisom i obostrzeniom. W północno-wschodnich regionach USA, takich stanach jak Massachusetts, Connecticut, Nowy Jork czy Maryland, mieszkańcy traktują pandemię serio. W sklepach i zakładach usługowych wszyscy noszą maseczki i wszędzie starają się przestrzegać dystansu.