Analitycy i polityczni bookmacherzy przewidują, głównie na podstawie sondaży, że wygra je kandydat demokratów Joe Biden. Jednak jego przewaga nad Donaldem Trumpem w stanach swingujących zmniejszyła się ostatnio, co pozwoliło prezydentowi i jego rzecznikom ogłaszać w niedzielę, że znowu będzie niespodzianka i to on okaże się zwycięzcą.
To oczywiście typowy spin, choć według portalu RealClearPolitics, który indeksuje najważniejsze sondaże, w ośmiu stanach, gdzie najpewniej będzie się rozstrzygać wynik, tj. w Arizonie, Florydzie, Georgii, Michigan, Minnesocie, Karolinie Północnej, Pensylwanii i Wisconsin, Biden prowadzi, ale w połowie z nich różnicą mniejszą niż 3 proc., czyli w granicach błędu statystycznego.
Przewaga Bidena skurczyła się m.in. w Pensylwanii, która w tym roku może odegrać kluczową rolę, jeżeli Trumpowi uda się wygrać na Florydzie, gdzie demokratyczny kandydat prowadzi tylko 1 proc. To jedne z największych stanów swingujących, bo dają zwycięzcy odpowiednio 20 i 29 głosów elektorskich. Wszystko to wskazuje na trend wznoszący dla prezydenta, który wciąż ma szansę na reelekcję.
Czytaj też: Ameryka głosuje po swojemu
Trump biega z wiecu na wiec
Jeżeli Trump rzeczywiście dogania Bidena, oznaczałoby to, że pomogły mu wiece we wspomnianych stanach, na których przemawia do tysięcy zwolenników. Niweluje w ten sposób przewagę finansową Bidena, którego kampania zebrała znacznie więcej funduszy, wydawanych głównie na spoty. Telewizja ma jednak dzisiaj mniejszy wpływ na kształtowanie opinii niż w przeszłości; bardziej liczy się internet, zwłaszcza dla młodszego pokolenia. Wciąż najlepszym środkiem dotarcia do wyborców pozostaje osobisty kontakt.