Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Na Węgrzech też się zaczęło od lokalnych mediów

Protest w obronie wolności prasy. Budapeszt, 24 lipca 2020 r. Protest w obronie wolności prasy. Budapeszt, 24 lipca 2020 r. Bernadett Szabo / Forum
Kaczyński tak jak Orbán boi się dziennikarzy, więc postanowił ich kupić lub zwolnić. Jeśli mu się uda, Polacy stracą suwerenność informacyjną, a przynależność do Zachodu będzie można utrzymać tylko na kroplówce.

Zapowiedź przejęcia sieci prasy regionalnej przez PKN Orlen od niemieckiego wydawcy słusznie budzi skojarzenia z Węgrami. Viktor Orbán rządzi dziś niepodzielnie m.in. dlatego, że zmonopolizował media. Wykorzystuje blisko 500 większych i mniejszych tytułów do partyjnej propagandy na skalę niespotykaną od upadku komunizmu. Dlatego m.in. głośna na świecie brukselska afera Józsefa Szájera na Węgrzech przechodzi bez echa – w mediach dominuje przekaz o spisku Sorosa i milionach imigrantów stale nacierających na tożsamość narodową.

Systemu Orbána nie da się po prostu skopiować w całości, ale Polska znów naśladuje kroki, które na Węgrzech doprowadziły do cofnięcia się demokracji i ustanowienia politycznej hybrydy, czasem określanej autorytaryzmem. Wyborcy są celowo pozbawiani suwerenności informacyjnej – to nie my kontrolujemy władzę dzięki mediom, to władza dzięki mediom kontroluje nas, obywateli.

Wraca Radio Wolna Europa

Nic więc dziwnego, że finansowana przez Kongres USA Agencja Mediów Globalnych podjęła decyzję o wznowieniu na Węgrzech działalności Radia Wolna Europa. W jej ocenie monopolizacja przekazu osiągnęła w tym kraju poziom alarmujący: czytelnicy, widzowie i słuchacze nie mają dostępu do innych niż rządowe źródeł informacji. Radio działa oficjalnie od września tego roku, tymczasem podbój regionalnych mediów trwa tam na całego już od 2014 r.

Reklama