Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Orbánowi nie chodzi o gejów i adopcję, tylko o kasę

Premier Węgier podczas konferencji w słoweńskim Bled w sierpniu 2020 r. Premier Węgier podczas konferencji w słoweńskim Bled w sierpniu 2020 r. Borut Zivulovic / Reuters / Forum
Węgry wprowadzają zmiany w konstytucji dotyczące definicji małżeństwa i adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. To jednak tylko zasłona dymna dla brudnych interesów Viktora Orbána.

Świat obiegła już informacja, że Węgry konstytucyjnie ograniczają możliwość adopcji dzieci przez osoby, które nie zawarły małżeństwa, zarazem zawężając jego definicję do związku wyłącznie kobiety i mężczyzny. W efekcie nielegalne będzie wychowywanie dzieci przez pary homoseksualne.

Czytaj też: Szczyt UE bez weta. Morawiecki i Orbán się cofnęli

Przejąć publiczne pieniądze

To alarmująca i skandaliczna decyzja, a dodatkowego smaczku dodaje ostatnia afera z wyczynami europosła Józsefa Szájera, który uciekał po rynnie z gejowskiej orgii w Brukseli. Tak naprawdę głośne w Europie zmiany mają drugorzędne znaczenie, jeśli chodzi węgierską ustawę zasadniczą. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że cyniczny do szpiku kości Viktor Orbán stworzył sobie celowo medialną zasłonę dymną.

Premier koncentruje uwagę na sprawie adopcji i małżeństw jednopłciowych, niesprawiedliwie dzieląc społeczeństwo i prowadząc grę pt. „komu pozwolimy adoptować sieroty”. Dzięki temu na drugi plan schodzi dużo istotniejsza politycznie kwestia – zawężenia definicji funduszy publicznych. Jednym ruchem pióra Orbán sprawi, że podległe mu agencje przejmą kontrolę nad wydatkowaniem tych środków. Korzysta przy tym z przewagi w parlamencie, pozwalającej mu na zmianę konstytucji. Spieszy się bowiem i przygotowuje na następne dwa lata intensywnej kampanii przed wyborami w 2022 r.

Czytaj też:

  • Fidesz
  • Viktor Orbán
  • Węgry
  • Reklama