Wydarzeniem tygodnia w Ameryce było rozpoczęcie masowych szczepień na koronawirusa, ale epidemiolodzy ostrzegają, że walka z pandemią daleka jest od zakończenia. Od kilku tygodni notuje się stały wzrost zachorowań i zgonów. Przyczyną jest to, co bywa nazywane „zmęczeniem covidem”, a właściwie wynikającymi z niego uciążliwościami życia, a także Święto Dziękczynienia pod koniec listopada. Nie bacząc na przestrogi ekspertów, znaczna część Amerykanów obchodziła je jak zwykle: spotykając się z rodziną i znajomymi na uroczystych kolacjach, co stwarza okazję do zakażeń.
Covid najczęstszą przyczyną śmierci w USA
Zarejestrowano dotąd w USA ponad 16,7 mln przypadków koronawirusa, co stanowi około jednej czwartej wszystkich zachorowań na świecie, i nieco ponad 304 tys. zgonów – to mniej niż jedna piąta globalnie. We wtorek zmarło z tego powodu ponad 3 tys. osób. Od dłuższego czasu to najczęstsza przyczyna śmierci, covid wyprzedził w statystyce choroby serca. Dziesiąty dzień z rzędu notuje się rekord hospitalizacji – w całym kraju do szpitali trafia przeszło 112,8 tys. pacjentów na dobę. W wielu stanach do maksimum przeciążone są oddziały intensywnej opieki (ang. ICU). Z braku miejsc szpitale muszą często przetrzymywać chorych na inne choroby, niekiedy w stanie krytycznym, w izbach przyjęć albo wcześniej niż zwykle przenosić ich z ICU na inne oddziały.
Wczesną jesienią najbardziej dramatyczna sytuacja panowała na północy i środkowym zachodzie. Mnóstwo zachorowań notuje się w wielkich stanach, jak Kalifornia, Illinois i Teksas. Eksperci wezwali, by wciąż utrzymywać środki ostrożności, zachowywać dystans i nosić maseczki.