Były policjant z Minneapolis Derek Chauvin usłyszał wyrok w sprawie zamordowania czarnoskórego George′a Floyda w maju ubiegłego roku. Po dziesięciu godzinach obrad sąd przysięgłych orzekł, że oskarżony jest winien wszystkich trzech postawionych mu zarzutów: morderstwa drugiego stopnia (bez premedytacji), morderstwa trzeciego stopnia („spowodowanie śmierci przez czyn szczególnie niebezpieczny wykazujący moralną deprawację sprawcy” – według stanowego kodeksu) i nieumyślnego zabójstwa. Przestępstwa te w stanie Minnesota zagrożone są maksymalną karą odpowiednio 40, 25 i 10 lat więzienia. Karę ogłosi osobno później prowadzący sprawę sędzia.
Derek Chauvin jest winny
Ogłoszenie werdyktu ławy przysięgłych przez sędziego, transmitowane przez wszystkie główne stacje telewizyjne, powitały brawa i okrzyki radości tłumu zgromadzonego przed sądem. Komentatorzy zgodnie oceniają, że wyrok jest sprawiedliwy. Adwokat Chauvina zapowiada apelację, ale można się spodziewać, że werdykt sądu w Minneapolis zostanie utrzymany. O winie najdobitniej zaświadczyły nagrania z całego tragicznego incydentu.
25 maja ubiegłego roku Chauvin z dwoma funkcjonariuszami aresztował 46-letniego Floyda, który w sklepie zapłacił fałszywym banknotem 20-dolarowym. Policjanci skuli go kajdankami i powalili na ziemię. Kiedy leżał na brzuchu, Chauvin przygniótł mu szyję kolanem. Mimo błagań Floyda, że nie może oddychać, nie zważając na upomnienia stojących w pobliżu ludzi, żeby przestał męczyć obezwładnionego i niestawiającego oporu mężczyzny, Chauvin przygniatał go całym ciężarem ciała przez ponad dziewięć minut. Już po sześciu Floyd nie żył.