Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Co ryzykuje Biden, zarzucając Turcji ludobójstwo Ormian?

Konsulat Turcji w Los Angeles. Podziękowania dla Joego Bidena za nazwanie rzezi Ormian ludobójstwem Konsulat Turcji w Los Angeles. Podziękowania dla Joego Bidena za nazwanie rzezi Ormian ludobójstwem Jim Ruymen / UPI / Shutterstock / East News
Formalna deklaracja Bidena spotkała się z gniewną reakcją rządu w Ankarze, który zaprzecza, jakoby Turcja była winna ludobójstwa. Relacje między krajami są coraz bardziej napięte.

Kampania masowych deportacji i zabójstw Ormian w Turcji w latach 1915–23 była ludobójstwem – stwierdził w sobotę Joe Biden z okazji obchodzonego w Armenii i przez diasporę ormiańską Dnia Upamiętnienia tego wydarzenia. Biden jest pierwszym amerykańskim prezydentem, który w oficjalnym oświadczeniu tak właśnie określił odpowiedzialność Imperium Osmańskiego za śmierć 1–1,5 mln Ormian. Ronald Reagan wspomniał tylko mimochodem o „ludobójstwie Ormian” w przemówieniu w 1981 r. upamiętniającym ofiary Holokaustu.

Formalna deklaracja Bidena spotkała się z gniewną reakcją rządu w Ankarze, który zaprzecza, jakoby Turcja była winna ludobójstwa. Turecki minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu potępił te słowa i powiedział, że „zaszkodzą” stosunkom między państwami.

Rafał Lemkin. Prawnik, który wprowadził termin „ludobójstwo”

Biden idzie dalej niż Obama

Turcja jest członkiem NATO, była ważnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w okresie zimnej wojny i nadal, dzięki strategicznemu położeniu między Europą a Bliskim Wschodem, odgrywa niebagatelną rolę w międzynarodowej polityce USA. Istotne znaczenie ma obecnie jej współpraca w walce z Państwem Islamskim (ISIS) i innymi dżihadystami w Syrii. Dlatego wszystkie poprzednie administracje USA – podobnie jak rząd Wielkiej Brytanii – unikały nazywania zbrodni osmańskich „ludobójstwem”.

Reklama