Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Jerozolima w ogniu. Lecą rakiety i narasta nowa fala przemocy

W zamieszkach na Wzgórzu Świątynnym ucierpiało setki Palestyńczyków. W zamieszkach na Wzgórzu Świątynnym ucierpiało setki Palestyńczyków. Ahmad Gharabli / AFP / East News
W zamieszkach na Wzgórzu Świątynnym ucierpiało setki Palestyńczyków. Wśród rannych są izraelscy policjanci, a nawet niemowlę. Ze Strefy Gazy znów lecą rakiety.

Dzień Jerozolimy upamiętnia przyłączenie do Izraela wschodniej części miasta wskutek wojny sześciodniowej. To tutaj znajduje się Ściana Płaczu, miejsce szczególne dla Żydów, a powyżej wznosi się Wzgórze Świątynne z meczetem Al-Aksa i Kopułą na Skale, miejsca symboliczne dla muzułmanów. Policja co roku stawiana jest na nogi, bo obie strony chcą w to święto zademonstrować, „czyja jest Jerozolima”. Co zwykle prowadzi do zamieszek.

Marsz w ramadan

Starcia były tym razem gwałtowniejsze niż zwykle. Muzułmanie zgromadzeni na Wzgórzu Świątynnym rzucali kamieniami w policjantów, ci zaś używali w odpowiedzi armatek wodnych i granatów hukowych. Media donosiły o setkach rannych Palestyńczyków, kilkunastu funkcjonariuszach, a nawet siedmiomiesięcznym niemowlęciu. Kulminacja nastąpiła po południu, kiedy ulicami Starego Miasta tradycyjnie przechodzi marsz izraelskich nacjonalistów.

W tym roku akurat wypada ramadan, Palestyńczycy poszczą, są głodni, spragnieni, zmęczeni, a przez to bardziej niespokojni. Trasa pochodu wiodła od Bramy Damasceńskiej przez muzułmańską dzielnicę Starego Miasta, chociaż służby, armia i Szin Bet opowiedziały się przeciw. Było jasne, że przepuszczenie nacjonalistów przez bramę, którą przekraczają zwykle muzułmanie, tylko podgrzeje nastroje. Miejsce jest na ogół pod szczególną ochroną policji, co Palestyńczycy przyjmują z wrogością. Z tego powodu niedawno usunięto stąd barierki.

10 maja doszło tu do starć, mimo że w ostatniej chwili premier Beniamin Netanjahu zdecydował o zmianie trasy marszu.

Reklama