Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Polska jest bierna w sprawach białoruskich. Co ją tak blokuje?

Demonstracja wsparcia Ramana Pratasiewicza w Kijowie Demonstracja wsparcia Ramana Pratasiewicza w Kijowie Anatolii Siryk / Zuma Press / Forum
Dotąd cała polityka sprowadzała się do rozkładania rąk nad samowolą Łukaszenki. Ale jak długo można nie mieć strategii w sprawach białoruskich, skoro dyktator staje się coraz bardziej nieobliczalny?

Jeśli wierzyć białoruskiej propagandzie i przedstawicielom reżimu Łukaszenki, Rzeczpospolita ma na Białorusi wpływy potężne. Jest jedną z czołowych sił stojących za wzbudzeniem buntu po sierpniowych wyborach prezydenckich, z premedytacją dąży do obalenia całego systemu władzy. Nie byłoby obecnego zamętu, gdyby nie lata, ba, dekady przygotowań i inżynierii społecznej, dokonywanej przez sponsorowane przez Polskę media, w tym telewizję Biełsat i nadające z Białegostoku radio Racja. Tysiące młodych ludzi zostało poddanych indoktrynacji podczas studiów w Polsce w ramach programu im. Kalinowskiego.

Do tego ambiwalentną postawę zachowuje dwustutysięczna mniejszość polska, zamieszkująca przede wszystkim Grodzieńszczyznę i pas przy granicy z Litwą oraz Łotwą. Nie jest przypadkiem, że urzędnikom nawet niskiego szczebla nie wolno wystąpić o kartę Polaka, dokument pozwalający m.in. w Polsce pracować, korzystać ze zniżek na przejazdy koleją czy darmowy wstęp do państwowych placówek muzealnych. Wszystko to są części przemyślanego planu, wielkiej polskiej strategii zmierzającej do rozerwania sojuszu z Rosją, podzielenia społeczeństwa, odbicia utraconych kiedyś terytoriów, budowy imperium na trupie Białorusi itd.

Czytaj też: „Zdrajców zabijamy”. Sierakowski o metodach reżimu Łukaszenki

Białoruś i dyskretna reakcja rządu PiS

O pozycji i knowaniach Polski często mówi Alaksandr Łukaszenka.

Reklama