Rozkręciło się nam to Euro 2020 niesamowicie. Po bardzo długim poniedziałku wiemy już na pewno, że ten turniej będziemy długo wspominać. Polacy odegrali rolę statystów i szybko zeszli ze sceny, ale aktorzy pierwszoplanowi przechodzą samych siebie.
Czytaj też: Bóle futbolowe
Euro 2020. Loew się pożegnał
Już zapomnieliśmy o niedogodnościach – spotęgowanych pandemią – związanych z wędrówkami piłkarzy (a także kibiców i dziennikarzy) po całej Europie. Oglądamy transmisje z wypiekami na twarzy. Właśnie kończy się pierwsza pucharowa runda, czyli jedna ósma finału. Aż nadto spełniła wszelkie oczekiwania. Były emocje, niesamowite zwroty akcji. Patrzyliśmy na dramaty jednych i szczęście innych.
Dzisiaj na Wembley Joachim Loew po 15 latach pracy pożegnał się z reprezentacją swojego państwa. Nie tak to sobie wyobrażał. Niemcy wracają do domu po porażce z Anglikami 0:2. Może piłkarsko nie było to największe widowisko, ale wielość podtekstów towarzyszących tej grze powodowała, że patrzyliśmy na boisko z zapartym tchem. Angielski coach Gareth Southgate po 25 latach może odetchnąć. Ćwierć wieku temu spudłował rzut karny i Anglicy przegrali półfinał ME z Niemcami. Dzisiaj jako trener może liczyć na ostateczne rozgrzeszenie fanów.
Ale najczęściej będziemy wracać do wielkich potyczek Chorwacji z Hiszpanią i Francji ze Szwajcarią. W obu spotkaniach w ostatnich minutach było 3:1 dla jednego z zespołów i to nie wystarczyło do ostatecznego sukcesu. Chorwaci dogonili Hiszpanów, ale ci dwoma golami w dogrywce odzyskali dobrą opinię u swoich kibiców.