Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Odroczone miliardy euro dla Węgier Orbána. Jaka jest sytuacja Polski?

Premier Węgier Viktor Orban i premier RP Mateusz Morawiecki Premier Węgier Viktor Orban i premier RP Mateusz Morawiecki Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Komisja Europejska wstrzymała zatwierdzenie węgierskiego postpandemicznego „planu odbudowy” wartego kilka miliardów euro. Termin upływał dzisiaj. Viktor Orbán musi udowodnić, że przy wydawaniu pieniędzy będą działały mocne mechanizmy antykorupcyjne.

Węgierski projekt planu odbudowy (KPO) czeka na akceptację Komisji Europejskiej od 12 maja. To oznacza, że minęły właśnie równo dwa miesiące przewidziane na ostateczne uzgodnienia. Dzisiaj Węgry Viktora Orbána powinny dostać zielone światło na przekazanie wniosku opiewającego na 7,2 mld euro dotacji do wglądu unijnym ministrom finansów w Radzie UE. Potwierdziły się jednak brukselskie przecieki niekorzystne dla Budapesztu.

Czytaj też: Węgry Orbána na celowniku Europy. „Ta ustawa jest haniebna”

Spór Brukseli z Węgrami Orbána. O co chodzi?

Według naszych informacji ocena węgierskiego KPO może przeciągnąć się nawet do września, a zatem rząd Viktora Orbána otrzymałby pierwsze pieniądze nie w sierpniu, lecz dopiero jesienią.

„Nie zakończyliśmy jeszcze oceny planu Węgier, o czym poinformowaliśmy władze w Budapeszcie. Jeśli okaże się, że potrzebujemy dodatkowych tygodni, a nie dni, zaproponujemy Węgrom wydłużenie terminu” – wyjaśniła rzeczniczka Komisji Europejskiej Arianna Podesta.

O co chodzi? Głównie o spór z Brukselą o system kontroli i monitorowania wydatków z Funduszu Odbudowy, bo Komisja Europejska domaga się silniejszych mechanizmów antykorupcyjnych – zwłaszcza że Węgry, tak jak Polska, nie dołączyły do Prokuratury Europejskiej zajmującej się ściganiem przekrętów z unijnymi pieniędzmi. KE oficjalnie nie podaje powodów przedłużającej się oceny węgierskiego KPO, ale dziś potwierdziła, że najnowsze propozycje zmian otrzymała od Budapesztu dopiero w piątek.

Reklama