W księgarniach w USA ukazała się kolejna książka z serii plotkarskich wspomnień z Białego Domu pisanych przez współpracowników Donalda Trumpa w czasie jego prezydentury. To dzieło jego byłej rzeczniczki prasowej Stephanie Grisham, która pełniła tę funkcję przez dziewięć miesięcy i zasłynęła głównie tym, że nie organizowała żadnych konferencji prasowych i tylko sporadycznie odpowiadała na pytania dziennikarzy. W pamięci korpusu prasowego Białego Domu utrwaliła się jej wypowiedź o byłym szefie prezydenckiej kancelarii Johnie Kellym, który po odejściu z tego stanowiska krytykował Trumpa. „John Kelly nie potrafił zrozumieć geniuszu naszego wspaniałego prezydenta”, oświadczyła. Szydzono z niej, że uprawia propagandę w stylu Korei Północnej.
Czytaj też: Jak Trump wydał wojnę Twitterowi
Seks i seksizm Donalda Trumpa
W swej książce Grisham stara się jakby zrehabilitować za tego rodzaju gloryfikację Trumpa. Przytacza anegdoty potwierdzające jego mało chwalebny portret, znany z wielu innych relacji z Białego Domu. Opowiada np., że prezydent zadzwonił do niej z pokładu Air Force One, aby zapewnić, że jego „męskość jest w porządku”, i zasugerować, żeby jakoś sprostowała opinię aktorki porno Stormy Daniels, która miała z nim przelotny seks i potem niepochlebnie wyrażała się o kształcie jego penisa (twierdząc, że przypomina muchomora).