Od niedzieli piszą na ten temat największe serwisy informacyjne. Ujawnienie wyników śledztwa Pandora Papers, nad którym pracowało ponad 600 dziennikarzy ze 117 krajów, wywołało trzęsienie ziemi w niejednym gabinecie czy posiadłości możnych tego świata. Same liczby robią wrażenie. Pod auspicjami Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarstwa Śledczego (ICIJ), przy udziale tak uznanych redakcji jak brytyjskie BBC Panorama, setki reporterów (w tym z „Gazety Wyborczej”) przeanalizowało prawie 12 mln dokumentów, nagrań audio i wideo, plików księgowych i innych materiałów dotyczących działalności 14 firm prawniczych i doradczych, operujących przede wszystkim w rajach podatkowych i krajach o standardach odległych od demokratycznych (Kajmany, Brytyjskie Wyspy Dziewicze, Zjednoczone Emiraty Arabskie).
Pandora Papers. 100 miliarderów, 35 polityków
Jeszcze ciekawiej wyglądają personalne aspekty śledztwa. Padają nazwiska ponad 100 miliarderów, 35 byłych i obecnych przywódców politycznych, blisko pół setki urzędników państwowych i kilkunastu światowej sławy celebrytów. Protagoniści Pandora Papers pochodzą z ponad setki krajów, a zasięg projektu jest prawdziwie globalny – od Australii po Chile, od Norwegii po Kenię. Pod tymi względami to największa tego typu operacja dziennikarska w historii, przewyższająca skalą chociażby opublikowane w 2016 r. Panama Papers, oparte na tym samym schemacie, ale uderzające w mniejszą liczbę znanych osób.
ICIJ wzięło pod lupę międzynarodowe mechanizmy optymalizacji podatkowej i ukrywania kapitału w miejscach pozbawionych nadzoru fiskalnego.