Niewielu eurodeputowanych w Strasburgu klaskało Mateuszowi Morawieckiemu. Prawie cała sala potępia politykę polskich władz, podkopujących wspólne fundamenty UE. Nawet wśród tradycyjnych konserwatystów, kontestujących czasem idee federalistyczne, próżno szukać entuzjastów konfrontacyjnego kursu, jaki przyjął rząd PiS.
Europejscy „przyjaciele” PiS
Głosy poparcia były rzadkie. Nie należy ich lekceważyć, bo wyraźnie pokazują, po jakiej orbicie krąży teraz polska władza. Choć europarlamentarna reprezentacja nowych przyjaciół PiS, owszem, jest mikra, nie znaczy to, że to margines. Przeciwnie, często ich minimalne znaczenie w Europie jest odwrotnie proporcjonalne do pozycji na krajowej scenie. Tak jest w przypadku Braci Włoskich, na forum UE reprezentowanych przez ośmiu posłów, ale we Włoszech najpopularniejszych. Mają w sondażach 21 proc. poparcia, więcej niż ich główni rywale na prawicy: Liga byłego wicepremiera Matteo Salviniego (20 proc.) i współrządząca krajem centrolewicowa Partia Demokratyczna (20 proc.).
O sobie mówią, że odnoszą się do tradycji i konserwatywnych wartości, ale nietrudno dopatrzeć się w ich polityce elementów ekstremistycznych, wręcz neofaszystowskich. W 2019 r. z ramienia Braci Włoskich do PE próbował się dostać Gajusz Juliusz Cezar Mussolini, potomek włoskiego dyktatora i apologeta międzywojennego faszyzmu.